2 lipca 2019

Chapter 37 "Wybaczcie"

Nama była dalej wtulona w sierść swojej prawdziwej mamy. Z nieba zaczął padać deszcz. Kiara przyglądała się całej tej scenie i była bardzo wzruszona. Może Nama nie będzie chciała dalej walczyć, może za chwilę zwoła stado z Cmentarzyska i przerwie bój. Jednak tak się nie stało.
- Nie! Nie!- Nama gwałtownie odepchnęła Shemę od siebie. Czuła całym sercem, że to jej prawdziwa matka, ale chęć zemsty była w niej silniejsza. Zaryczała groźnie i rzuciła się na Kiarę, jednak jej atak przerwała Shema. Dwie brązowe lwice walczyły teraz ze sobą na śmierć i życie. Biedna królowa nie wiedziała co ma począć. Zaczęła wołać o pomoc może ktoś ją usłyszy.
Udało się! Wołanie królowej usłyszał Leo, który zdołał się uwolnić z ucisku jakiegoś obcego lwa. Szybko pognał w miejsce gdzie słyszał krzyki. Omijając walczących zjawił się tuż obok Kiary. To co zobaczył przeraziło go. Dwie brązowe lwice walczyły ze sobą. Były już bardzo poranione a biedna Kiara biegała koło nich próbując je rozdzielić. Dorosły samiec ryknął tak głośno, że aż sam się zdziwił, że tak potrafi. Lwice przestały walczyć. Popatrzyły na lwa. Shema z ulgą bo myślała, że jej własna córka poprzestanie walki, natomiast Nama patrzyła na niego z nienawiścią. Karmelowy lew podszedł ostrożnie do brązowej.
- Namo już wystarczy tej walki - nie dokończył jednak zdania bo poczuł przeogromny ból na prawym oku. Zasłonił je szybko łapą, bo sączyła się z niego krew. Dobrze zbudowany lew padł na ziemię i zwijał się z bólu, a to wszystko przez Namę , która go uderzyła łapą. Pomarańczowa podbiegła do lwa, który wył z bólu.
- Jak mogłaś! Jeszcze ci mało! Na Wielkie Duchy opamiętaj się!- warknęła zrozpaczona Kiara.
Nama dyszała ciężko spoglądała to raz na swoją zakrwawioną łapę, to drugi raz na Leo. Była oszołomiona nie wiedziała co się dzieje. Zakręciło się w jej głowie i runęła bezwładnie na ziemię. Zemdlała.

~~**~~

- Shemo! Dasz radę zawołać tu kogoś, Leo się nam wykrwawi.- lamentowała Kiara.
- Ale kogo, jak kogoś znajdę. Wszyscy walczą!
- Musimy pomóc tej dwójce.
- Kiara!!- znienacka i nie wiadomo skąd zjawił się pawian Rafiki.
- Rafiki! Skąd wiedziałeś gdzie jesteśmy?- zapytała zdziwiona Shema.
- Mam swoje sposoby. Szybko zbadam Leo - pawian spojrzał na leżącą Namę- Jej nic nie będzie. Ocknie się i może opamięta już dość dużo krzywd z jej strony.- powiedział smutno pawian i zajął się lwem. Po paru minutach Leo był opatrzony niestety nie wiadomo czy odzyska wzrok w oku. Na obecną chwilę miał założony opatrunek.
- Rafiki co mamy robić?- zapytał obolały jeszcze lew i spojrzał na madryla.
Kiedy wypowiedział te słowa Nama ocknęła się. Ledwo przytomna i obolała nie pamiętała nic. Pamięć szybko jednak wróciła kiedy spojrzała na Leo.
- Leo- powiedziała cicho- ja, ja przepraszam - szepnęła a po jej policzku spłynęła łza rozpaczy.
- Będziesz płakać później- próbowała uspokoić ją Shema - teraz pójdziesz do reszty i wszystko przerwiesz- rozkazała.
- Oszalałaś! Oni mnie przecież zabiją!- zaryczała głośno- sama chciałam tej wojny.
- Ty ją zaczęłaś to ją teraz zakończ - dodała Kiara.
Nama patrzyła na nich oczami pełnych łez. Znowu czuła się osamotniona, a przecież stali obok niej jej najbliżsi, których zraniła. Pozbierała się do kupy. Wyprostowała i otrzepała z kurzu. Uświadomiła sobie, że jej miejsce jest tutaj na Lwiej Skale. Z głośnym rykiem udała się na pole bitwy.

~~*~~

Brązowa biegła ile miała sił w łapach. Kiedy zjawiła się na polu bitwy przeraziła się. Widziała Shani, która walczy z jakąś hieną już resztkami sił, gdzieś dalej Chaka i jej tato walczą z jakimiś wyrzutkami, a dwa czarne lwy śmieją się triumfalnie, że skała zostanie przez nich przejęta. Nie mogła do tego dopuścić. Wspięła się na dość wysoką półkę skalną i zaryczała. Oba stada przerwały walkę aby zobaczyć to kto znów ryczy. Wszyscy się bardzo zdziwili, że jest to Nama.
- Pewnie pokonała Kiarę i ryczy z tego powodu- uśmiechnęła się Kossa.
- Dość!- Ryknęła znów - Dość przelanej krwi!
- Co ona mówi!- warknął rozzłoszczony Tassak- Chce przerwać wojnę, którą sama zaczęła?!- Ryknął i rzucił się w jej kierunku. Lew jednak nie dopadł lwicy został powalony przez samego wspaniałego króla Lwiej Ziemi, który nie pozwolił aby jego córce stała się krzywda.
- Jeśli ją skrzywdzisz zabiję cię!- Ryknął król  przypierając silnego lwa do ziemi.
- Przepraszam- Nama zeskoczyła z półki - ja bardzo was wszystkich przepraszam - spuściła smętnie łeb. Poczuła, że wszystkie ślepia patrzą się na nią.
- Przepraszasz!- Warknął rozgniewany Uchawi - zobacz ile nie żyje przez ciebie naszych podwładnych tylko dlatego bo miałaś taki kaprys! - lew splunął jej śliną pod łapy - dla mnie możesz nie istnieć - burknął i odszedł od niej.
- Wiem, wiem!- krzyknęła płaczliwie- to moja wina. Moja zachcianka- jej głos zaczął się łamać.
- jednak pewne wydarzenia, które się dzisiaj odegrały zmieniły mnie i uświadomiłam sobie co zrobiłam.
- Córko - zaczął Kovu nie wypuszczając Tassaka z ucisku. - Wiedziałem ,że się opamiętasz- jednak wyrządziłaś nam dużo strat abyśmy mogli zaufać ci znowu - powiedział płacząc.
- Oh jakie to wzruszające - wzdrygnęła się Kossa - Jesteś naiwny królu. Wybaczasz swojej córce zamach stanu?!- krzyknęła czarna - Za takie coś grozi kara śmierci- dodała.
- Nikt nie prosił cię o zdanie - do rozmawiających przyłączyła się Kiara - To ty podpuściłaś Namę wykorzystałaś, że była zbuntowana i oszołomiona wydarzeniami jakie miała okazje przeżyć z mojej strony. Dlaczego sama nie zaatakowałaś!- krzyknęła do niej pomarańczowa i osłoniła Namę w razie jakby czarna chciała zaatakować.
- Wasze stado i tak zostało osłabione a sami jesteście ranni. To ja wygram tą bitwę!- ryknęła.
- Gdzieś to już słyszałem - dodał Simba, który stanął tuż obok Kiary- Wiesz co się stało z pewną lwicą, która chciała osiągnąć to samo co ty?- zapytał.
Czarna warknęła. Chodziła w kółko. Nie wiedziała co ma robić. Jej stado też było osłabione a Nama której wszytko zawierzyła odtrąciła ją. Była sytuacji bez wyjścia, nawet jej własny syn się jej wyrzekł. Nie chciała też umrzeć. Musiała zrobić tylko jedno, aby zachować się przy życiu. Musiała się poddać.

~~*~~
- Możesz mnie puścić! Duszę się!- ryczał uwięziony pod uciskiem brązowego lwa Tassak. Nie miał już siły dłużej tak leżeć.
- Spokojnie, będziesz się tak szarpać to ci nic nie pomoże- zaśmiał się Kovu
- I z czego cieszysz pysk!- krzyknął rozgniewany czarny- jesteście nienormalni!- wrzeszczał jak opętany.
- Tato puść go - poprosiła Shani.
- Nie mogę tego zrobić bo mi ucieknie- brązowy bardziej przypierał lwa do podłoża, też już brakowało mu sił. Spoglądał na czarną, która dalej chodziła w kółko i mruczała coś pod nosem.
- Po długiej rozmowie z samą sobą - zaczęła jednak czarna - z głębokim żalem muszę to ogłosić, że się poddaję- powiedziała a jej stado huknęło lamentem i niezadowoleniem rzucając w nią liczne obelgi.
- I na to liczyłem - uśmiechnął się stary Simba. - Straże! Zaprowadźcie ich do więzienia i pilnujcie aby nam nie uciekli. Koniec tej wojny!- Ryknął Simba.
Tak jak polecił zaraz zjawili się lwi strażnicy i zaaresztowali całą zgraję, która ich napadła do podziemnych jaskiń pod Lwią Skałą tam musieli odsiedzieć swoje aby usłyszeć swoją karę. Natomiast Nama stała i przyglądała się całemu temu wydarzeniu. Wiedziała, że ja też nie ominie żadna kara.
- Córeczko - Shema podbiegła od razu do brązowej i przytuliła ją mocno.
- Tato, dziadku ja was wszystkich przepraszam i z pokorom przyjmę każdą karę - lwica spuściła smętnie łeb.
- Owszem - Kovu położył swoją łapę na jej ramieniu- kara cię nie ominie bo dopuściłaś się okropnego czynu. Teraz muszę cię też aresztować. Wybacz, ale takie są zasady- powiedział smutno lew.
Brązowa nie protestowała. Posłusznie udała się wraz ze strażnikami do swojego lochu pod Lwią Skałą i tam miała poczekać jaki usłyszy wyrok.

~~~~

Hej Hej! Dostałam przypływ dużej dawki weny i chcę to jak najszybciej wykorzystać. I tak oto właśnie pojawił się kolejny wpis. Może uda mi się doprowadzić tą historię do 40 rozdziałów. Bardzo mi na tym zależy, no ale zobaczymy co jeszcze wymyślę.

Mam jeszcze do Was pytanko. Wiecie skąd mogę pobrać program Paint Tool Sai aby szedł na Windows10?

Z góry dzięki i liczę na kilka komentarzy pod postem :)

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Nama dostanie łagodniejszą karę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) Dobrze, że Nama się opamiętała i postanowiła przerwać wojnę. Zasłużyła na karę, w końcu naraziła wszystkich na niebezpieczeństwo. Mam jednak nadzieję, że nie ocenią jej zbyt surowo.

    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uh, mam dużo na nadrobienia :) Fajnie, że wróciłaś. Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń