9 lipca 2019

Chapter 38 "Decyzja"

Po bitwie upłynęło kilka dni. Wszystko wydawało się, że pomalutku wraca do życia. Oczywiście tak było, ale nie tutaj na Lwiej Skale. Wszystko było takie szare bez żadnej radości. Z trudem można było usłyszeć jakiś śmiech czy to małego lwiątka czy dorosłego lwa. Wszyscy byli pogrążeni w smutku. Pomarańczowy samiec siedział na krawędzi skały i wpatrywał się w dal swoimi zielonymi oczami, które były pełne smutku. Nie miał na nic siły, nic go nie cieszyło. Podniósł wysoko łeb i spojrzał w niebo. Słońce pomuskało go delikatnie po pysku. Westchnął i odwrócił się ujrzał przed sobą swoją partnerkę Hekimę.
- Kochanie co się dzieje?- zapytała zatroskana jak zawsze i wtuliła się w jego brązową grzywę.
- Dzisiaj ma się odbyć sąd. Sąd nad Namą i się bardzo denerwuję - odparł i też otarł się o nią czule. Dobrze, że miał przy sobie kogoś takiego.
- Twój tato jest mądrym królem i na pewno wymyśli jakieś rozwiązanie. - W sumie Nama przyznała się do popełnionego błędu i przerwała bitwę- próbowała go pocieszyć.
- Znasz zasady. Pamiętasz co było z Uchawim?- spojrzał smętnie w jej czarne oczy.
- Czuję to, że wszystko dla naszej rodziny dobrze się ułoży. Nie zamartwiaj się już tak. Chodź na śniadanie lwice właśnie wróciły z polowania- lwica zachęciła go aby poszedł z nią coś przegryź i tak też zrobił.

~~*~~

Nama leżała samotna w szarej i ciemnej jaskini gdzie byli zsyłani wszyscy lwi przestępcy. Nigdy nie pomyślała, że znajdzie się w tym miejscu. Była zła na siebie, że do tego dopuściła. W myślach przywoływała sobie chwile kiedy była małym lwiątkiem i beztrosko bawiła się ze swoimi przyjaciółmi. Teraz została opuszczona, wyrzekli się jej jej właśni przyjaciele, którymi spędzała zawsze czas. Już nic nie będzie tak jak dawniej. Rozpłakała się. Jej cichy szloch usłyszała brązowa lwica, która za pozwoleniem króla mogła wejść do groty gdzie przebywała. Była to Shema. Lwica podeszła do niej.
- Nama dlaczego płaczesz?- zapytała i usiadła naprzeciwko niej.
Druga brązowa otarła łzy i też usiadła. Spojrzenia lwic spotkały się, obie były tak podobne do siebie, że obcy z trudem mógłby je odróżnić. Długo się wpatrywały aż Nama nie mogła się powstrzymać i przytuliła sie do swojej mamy.
- Kochanie, już uspokój się- Shema polizała ją czule po policzku -Nama wtuliła się w nią jeszcze bardziej.
- Mamo dlaczego mnie zostawiłaś?- zapytała zapłakana.
- Ja cię nie zostawiłam kochana. Moim pierwszym partnerem był właśnie Tassak, był wtedy dobrym lwem i partnerem, ale poznałam później Kovu i zakochałam się w nim bez opamiętania. A kiedy pojawiłaś się ty Tassak mnie napadł i prawie zabił, kiedy byłam bliska śmierci na mojej drodze właśnie zjawiła się Kiara wraz z Kovu i to właśnie ich poprosiłam aby się tobą zajęli- lwica nie mogła powstrzymać łez. - Lwy bez wahania wzięły cię do siebie i opiekowali jak własną córką.- dokończyła wycierając łzy.
- Ale Kiara mnie nigdy nie lubiła- żaliła się brązowa- zawsze mnie odpychała a ja robiłam jej na złość. Tylko tata mnie kochał.
Lwice długo jeszcze ze sobą rozmawiały. Nama czuła, że ma wreszcie osobę, która ją naprawdę kocha.
- Shemo musisz już iść- do lwicy podszedł strażnik- i tak miałaś za dużo czasu- szepnął jej do ucha.
- Już idę - lwica odwróciła się do lwa- Kochanie bądź dzielna, na pewno tata cię nie skrzywdzi - Shema przytuliła córkę najmocniej jak umiała.
Nama długo wpatrywała się w lwicę. Wróciła na swoje posłanie kiedy całkiem zniknęła jej z oczu.

~~*~~

W drugiej jaskini chodziła zdenerwowana Kossa. Była tak zła na Namę, że samo wspomnienie jej imienia denerwowało ją. 
- Kossa uspokój się i tak to ci nic nie da- Tassak leżał w jaskini i wszystko było mu jedno co się z nim stanie.
- Milcz kretynie!- warknęła Kossa- To twoja wina!- lwca podeszła do leżącego lwa.
- Moja wina!- lew gwałtownie podniósł się z posłania- jak to moja wina? Możesz mi wytłumaczyć.
- Gdybym cię nie poznała wszystko potoczyło by się inaczej. Nie miałabym syna zdrajcy - lwica wbiła pazury w skałę i przejechała nimi robiąc przy tym głośny chrobot.
- Ty też nie byłaś lepsza- Tassak wkurzył się - Zawsze wszystko musiało być po twojej stronie.- czarny mruknął głośno. - Kovu nie będzie dla nas łaskawy.
- Kovu mnie nie obchodzi i tak się kiedyś zemszczę na tej głupiej Namie - lwica obmyślała w głowie kolejny plan zemsty.
- Zapomnij o niej.- lew pokiwał głową i znów się położył.- Ona miała rację zemsta do niczego dobrego nie prowadzi- stwierdził.
- O patrzcie państwo ktoś się zmienił w dobrego lwa.- zaśmiała się Kossa.
- Zamknij się. - Tassak położył się na ziemi i zasnął.

~~*~~

Pod wieczór przed wejściem do jaskini zgromadzili się wszyscy lwi mieszkańcy Lwiej Ziemi i oczywiście Rafiki, którego nie mogło zabraknąć. Słońce właśnie zachodziło. Po upalnym dniu wszyscy byli zadowoleni ze zbliżającego się chłodu.
Strażnicy wyprowadzili skazańców przed oblicze królewskiego rodu. Kovu i Kiara siedzieli na wysokiej skałce a ich dzieci obok nich. Kiedy  Rafiki opowiedział o winach skazanych. Mieszkańcy podnieśli głos, że powinni być straceni.
- Spokój!- zaryczał Kovu, który zeskoczył ze skałki.- Nie zgromadziliśmy się tutaj aby się kłócić - upomniał lew.
- Dajcie mówić królowi- upomniała ich Kiara.- bo nigdy nie skończymy.
Kovu podziękował swojej partnerce za uspokojenie zebranych i zaczął znów mówić.
- Jesteśmy tutaj aby osądzić tą trójkę lwów- lew spojrzał na Namę, która wzrok miała wlepiony w ziemię- jak wiecie dopuścili się okropnego czynu. Jednak jako dobry i sprawiedliwy król chcę wydać dobry wyrok nikogo nie krzywdząc. - Kovu podszedł do Namy i położył swoją łapę na jej ramieniu. Lwica podniosła gwałtownie łeb i popatrzyła na swojego ojca- Ty Namo może i należysz do naszej rodziny, ale niestety musisz podjąć karę. Będziesz mieszkać w tej jaskini gdzie mieszkał Skaza. Każde twoje wyjście będzie w towarzystwie kogoś ze straży- dokończył.
- Córeczka tatusia- burknęła Kossa- i tak się zemszczę! Jeśli nie na tobie to na twoich dzieciach! - warknęła wścieknięta czarna lwica, którą strażnicy nie mogli uspokoić.
- A waszą dwójkę- brązowy podszedł do Tassaka i Kossy - czeka zsyłka na najbardziej zniszczone i opuszczone granice naszej ziemi. I jeśli kiedyś będziecie chcieli tu wrócić wtedy czeka was śmierć!- król ryknął tak głośno, że zatrzęsły się skały - odprowadzić tą dwójkę na te tereny - syn Skazy polecił straży aby wykonali to zadanie. Chciał jak najszybciej zakończyć to posiedzenie.
Czrna dwójka lwów wraz ze strażnikami udali się na miejsce zsyłki. Mieszkańcy Lwiej Ziemi rozeszli się, na skale została tylko rodzina królewska.
- Nama!- do brązowej lwicy podeszła Shani - jak dobrze, że jesteś!- lwica przytuliła ją.
- Ale ja zrobiłam tyle złego - popatrzyła na stojącego obok Leo, który oko miał wciąż zasłonięte opatrunkiem.
- Tym się nie przejmuj wyzdrowieję- lew uśmiechnął się 
- Ja chciałem cię przeprosić - do brązowej podszedł Uchawi- wtedy no wiesz, byłem zły na ciebie.
Nama się znów rozpłakała nie przypuszczała, że jej bliscy jej nie odrzucą.
Kiara i Kovu stali obok i uśmiechali się do siebie, a Simba który obserwował to wszystko z groty dziękował Wielkim Duchom za pomoc. Wszystko wracało do dawnego rytmu...

~~~~~~
I  jeszcze dwa rozdziały opowieści, może uda mi zakończyć tą opowieść :)
Pozdrowionka:)

5 komentarzy:

  1. Cześć! Zapraszam na swoje nowe konto i bloga https://the-lion-king-shadowland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny! :) Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny! Kovu, chociaż wydał surową karę, to jednak jest ona sprawiedliwa. Ciekawe, jak teraz będą wyglądać relacje rodziców z Namą, mam nadzieję, że dostaniemy w przyszłych rozdziałach trochę słodkich wątków rodzinnych :D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń