25 lutego 2019

Chapter 34 "Gotowa do Walki."

Po powrocie Uchawiego minęło kilka dni. Stado cieszyło się niezmiernie a najbardziej jego siostra Zawadi. Kovu był jednak zmartwiony, że Kiara dalej się nie obudziła. Dni mijały i mijały. Słonce nie wychodziło zza chmur od momentu odejścia Namy.

~~*~~

- Uchawi - do jaskini wszedł Kovu i przywitał się z nastoletnim lwem. Miał z nim porozmawiać na drugi dzień kiedy wrócił, ale nie miał odwagi. Dziś się przełamał i musiał wreszcie porozmawiać.- Chciałem z tobą porozmawiać jeśli pozwolisz.
- Tak panie- Odparł lew i szybko wstał z wygodnego posłania.
- Oh przestań proszę z tym panem, jesteśmy już dorośli i proszę mów mi po imieniu.- poprosił król.
- Dobrze Kovu- lew wypowiedział jego imię, ale trudno mu przeszło przez gardło, obawiał się że nie będzie umiał tak od razu przywyknąć do tej zmiany.
- Chodź przejdziemy się- zaproponował król i wyszli z jaskini.
Lwy maszerowały w milczeniu jakoś żaden z nich nie potrafił odezwać się. Wreszcie przełamał się Uchawi.
- Kovu, dużo myślałem nad tym co zrobiłem- odparł po chwili. Król jednak nie odezwał się przystanął nad małym jeziorkiem i wpatrzył się w swoje odbicie w wodzie. Młody samiec kontynuował rozmowę.
- Miałem dużo czasu i stwierdziłem, że to co zrobiłem było absolutnie niewybaczalne i zastanawia mnie dlaczego nie wygnałeś mnie z królestwa?- Szary usiadł nad jeziorkiem bo całą swoją wypowiedź stał.
Kovu odwrócił się do lwa i uśmiechnął blado. Nie wiedział dokładnie co ma mu odpowiedzieć. Spojrzał smętnie w zachmurzone niebo i odparł.
- Bo nie chciałem cię skrzywdzić, i twojej siostry ona by tego nie przeżyła.- lew uśmiechnął się do młodego i poklepał go serdecznie po ramieniu- Dobrze, że zrozumiałeś swój czyn i dobrze widzieć cię znów w naszym stadzie, a teraz chodź pójdziemy razem coś upolować- Król pognał radośnie przed siebie niczym lwiątko. Uchawi trochę się zdziwił jego zachowaniem, pokręcił tylko głową i pędem ruszył za swoim królem pozostawiając za sobą kłęby kurzu.

~~*~~

Tymczasem na Złej Ziemi bo tam przeniosło się znów stado wyrzutków. Nama czuła się tutaj tak wspaniale, że nie chciała już wracać do swojego prawdziwego domu. Wyszła właśnie z jaskini, przeciągnęła się i rozejrzała swoimi zielonymi ślepiami po okolicy, nic się nie zmieniło. W jej głowie rodził się dalej plan zemsty na swojej rodzinie tak bardzo chciała już tego dokonać, że stwierdziła że musi powiedzieć o tym swoim nowym "rodzicom"
- Kossa, Tassak chciałam wam coś powiedzieć- brązowa lwica weszła z powrotem do jaskini gdzie dwójka lwów jeszcze smacznie spała.
- O co chodzi ?- Czarny leniwie otworzył ślepia.
- Jestem gotowa do walki! Nawet mogę iść jutro!- Zaryczała
- No, no jednak nasze nauki nie poszły na marne- Kossa wstała ze swojego legowiska i podeszła do Namy- Jesteś taka jak my! Pełno w tobie złości i nienawiści a właśnie te dwie cechy spowodują że stajesz się silniejsza!- Krzyknęła uradowana czarna.
-Muszę jeszcze z tobą porozmawiać na osobności- Tassak posłał Kossie tajemnicze spojrzenie i wyszedł z młodą lwicą na spacer.

~~*~~

Nama trochę bała się tego typa, ale co miała poradzić była tu i żyła tylko z jego łaski i musiała się go słuchać. Maszerowali w milczeniu po zasuszonej i spękanej ziemi. Kusz unosił się w powietrzu w pewnym momencie Nama poczuła silne uderzenie łapą w pysk.
- Nie słyszysz co do ciebie mówię!- Tassak wyrwał młodą lwicę ze swojego świata.- 
- Wybacz zamyśliłam się- spuściła smętnie łeb i masowała obolały policzek.
- Jestem bardzo zdziwiony twoją szybką decyzją o zaatakowaniu Lwiej Ziemi?- powiedział Tassak.
- Po prostu chcę mieć to już za sobą, a po drugie siedzenie tutaj nic nie daje- odparła szybko brązowa.
- Byłabyś świetną królową. Masz to we krwi- czarny spojrzał głęboko w jej zielone oczy, ale lwica szybko odwróciła łeb, nie przepadała kiedy ten samiec przyglądał jej się tak bardzo blisko.- Oh wybacz- odchrząknął- zapomniałem, że miałem się do ciebie nie zbliżać- zaśmiał się.
- To kiedy chcesz wyruszyć muszę poinformować sojuszników o walce- maszerowali dalej przez równinę. Krajobraz był dalej taki sam
- Mówiłam już że może być nawet jutro- mruknęła Nama.
- Jutro- zamyślił się czarny - jutro nie. Nie dam rady zebrać wystarczająco dużo chętnych do walki.
- Sam mówiłeś, że jesteś przygotowany!- warknęła Nama ze złością.
- Amm tak, ale- lew wystraszył się trochę młodej lwicy. Widział, że jest strasznie nabuzowana i tak szybko nie odpuści a chęć zemsty narasta w niej z każdym dniem.- Za dwa dni, a tak na marginesie nie zapominaj, że ja tutaj żądzę maleńka- upomniał ją - wracajmy zrobiłem się głodny może te parszywe hieny przyniosły coś z polowania...

~~*~~

Kovu i Uchawi wrócili z polowania z pokaźną antylopą. Machozi, która właśnie znajdowała się w jaskini pomogła dwójce lwów ze zwierzyną i cała lwia rodzina zasiadła do posiłku. Kiedy wszyscy najedli się wystarczająco dużo i mogli spokojnie porozmawiać.
- Uchawi- w jaskini zjawił się Chaka, który był na treningu z walki przed nadchodzącą woją - miło cię widzieć- młody lew podbiegł z radością do lwa i uściskał go serdecznie.
- Nie gniewasz się na mnie?- Zapytał zdziwiony Uchawi.
- Wiesz teraz kiedy wróciłem z treningu to na pewno cię pokonam ha- młody samiec wypiął dumnie pierś i zaśmiał się wesoło. W jaskini zapanowała choć na chwilkę radosna atmosfera. Kovu cały czas czuwał przy ukochanej.
- Kovu- nagle z ust pomarańczowej, która leżała na posłaniu wydobył się cichy zmęczony głosik. Król aż wstał i podszedł bliżej do partnerki.
- Cisza!- Warknął na całą jaskinię aby lwia rodzina się uspokoiła. Może mu się znowu tylko wydawało, że usłyszał swoje imię.
- Kovu?- nie jednak się nie mylił jego kochana Kiara wróciła. Wróciła do swojego męża.
- Shani, Noa biegnijcie szybko po Rafikie'go Kiara się obudziła!- krzyknął radośnie a w jaskini zapanował gwar. Rafiki przybiegł jak najszybciej aby zbadać Kiarę. Był bardzo szczęśliwy, że królowa obudziła się ze śpiączki, ale nie był pewny czy lwica wszystko pamięta.
- Kiaro- Rafiki zwrócił się bardzo delikatnie do królowej - pamiętasz co się stało? - w jaskini zapanowała absolutna cisza.
- Tak pamiętam, to moja wina- lwica zalała się łzami- jak mogłam tak postąpić w stosunku do Namy.
- Kochanie to nie twoja wina- król uspokajał swoją małżonkę.
Madryl odetchnął z ulgą lwica pamiętała wszystko, była jeszcze trochę osłabiona.
- Za jakieś kilka dni Kiara wróci całkiem do zdrowia- powiedział mędrzec wychodząc już z jaskini.
- Rafiki, a nie wiesz przypadkiem. Kiedy planują zaatakować?- zapytał po cichu brązowy lew.
- Niestety nie wiem.  Moi wysłannicy nie zdobyli jeszcze takich informacji, ale jak tylko będę coś wiedział dam znać. Opiekuj się Kiarą- małpa pożegnała się z królem i wróciła na swój baobab. Kovu natomiast wrócił do Kiary był tak szczęśliwy, że jego Kiara wróciła do świata żywych.

~~*~~

Uff i kolejny rozdział napisałam chociaż nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, ale chcę zakończyć tego bloga jakoś przyzwoicie. Myślę jednak, że zakończę opowieść na 37 rozdziale, a do 40 zrobię epilog a co dalej to  jeszcze zobaczę. Chciałabym powrócić na inne blogi i też zacząć tam znów pisać. Dajcie znać w komkach to tu jeszcze jest. Do następnej notki :) :*

3 komentarze:

  1. Ja jestem, czytam i czekam na kolejne rozdziały :D Rozdział bardzo mi się podobał, fajnie, że Kovu wybaczył Uchawiemu. Hm, Nama... czyżby coś kroiło się między nią a Tassakiem? ;) Zapowiada się ciekawy konflikt pomiędzy Kossą a tą dwójką. Cieszę się, że Kiara się wreszcie obudziła... zastanawiam się, czemu tak się wtedy zachowała. Może ktoś ją opętał? Oj, mam tyle pytań, że wysiedzieć nie mogę xD Obyś prędko dodała kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Mfalme

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i cieszę się, że opublikowałaś nowy rozdział! Niestety wiele blogów w ostatnim czasie zawiesza swoją działalność... Mam nadzieję, że to się zmieni.

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. HEEEEEEEJ! WRÓCIŁAŚ <3

    Rozdział wyszedł Ci genialnie! Widać różnicę między tym wpisem, a poprzednim, zrobiłaś olbrzymi progres! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale sama weszłam dzisiaj po raz pierwszy na bloggera od chyba roku, więc stąd moje opóźnienie.

    Tak jak już wspomniałam, rozdział jest bardzo udany. Drugi akapit wyszedł Ci super, naprawdę poczułam, że Kovu i Uchawi mają teraz przed sobą o wiele lepszą drogę, mogą znowu pracować nad zaprzyjaźnieniem się :) Cieszę się również z tego, że Kiara wreszcie wybudziła się ze śpiączki. Chociaż nie pamiętam już dokładnie, co się działo w poprzednich rozdziałach, to akurat ten wątek pamiętałam :)

    Mam nadzieję, że tym razem nie znikniesz na bardzo długo. Chociaż rozdział jest z lutego, to liczę na Twój powrót!

    Mam pytanie - chciałabyś może utrzymywać jakiś kontakt poza bloggerem? Szukam znajomych twarzy, a fajnie byłoby się lepiej poznać i pogadać o różnych sprawach, poza Królem Lwem :)

    Zachęcam do przeczytania mojego posta - https://zyciemilele.blogspot.com/2019/06/ponowny-powrot-i-niespodzianka.html

    OdpowiedzUsuń