24 listopada 2018

Chapter 33"Dzień w wąwozie"

Po zamieszaniu jakie miało miejsce ostatnio na Lwiej Skale, król Kovu wraz z Simbą postanowili zwołać kolejne zebranie Starszych, ostatnie takie zebranie odbyło się przed koronacją bordowego. Wszak, że na tym zebraniu musieli pojawić się wszyscy z rodziny kotowatych nawet ci którzy zostali gdzieś oddelegowani, albo mieli jakieś kary.
-Zawadi- Kovu podszedł do ciemnobeżowej lwicy trochę przypominającą Sarabi i uśmiechnął się blado.
- Witaj królu co cię do mnie sprowadza?-powiedziała to tonem oficjalnym czego Kovu bardzo nie lubił.
- Oh Zawadi tyle razy cię prosiłem nie zwracaj się tak do mnie- upomniał ją - mam dla ciebie niespodziankę- uśmiechnął się do niej serdecznie.
Lwica była trochę zdziwiona zachowaniem swojego króla nigdy jakoś za sobą nie przepadali, ale akceptowali siebie nawzajem Beżowa wstała z głazu na którym się wylegiwała i wbiła swój wzrok w Kovu.
- Oh a jaką?- burknęła obojętnie i przewróciła leniwie oczami.
- Możesz dziś przyprowadzić swojego brata z wąwozu- bordowy uśmiechną się blado do lwicy i czekał na jej reakcję.
- Doprawdy wspaniale- próbowała jakoś pokazać że się cieszy, ale zupełnie jej to nie wyszło, na jej pysku pojawił się jakiś dziwny grymas.
- Cieszysz się? Chodź trochę?- zapytał król.
- Tak, ale wiesz, że nie umiem tak okazywać radości na przykład jak twoja córka Shani- odparła.
- A mam jeszcze jedną informacje- dorzucił Kovu.
Zawadi była zdziwiona kolejną niespodzianką od strony króla. Myślała, że sobie poleniuchuje cały dzień, bo wczoraj musiała iść na polowanie.
- Pójdziesz z Lwią Strażą- oznajmił po krótkiej przerwie bordowy samiec.
- To wszystko? Mogę już iść?- zapytała i zaczynała sie oddalać.
- Nie, nie. Jeszcze ktoś z wami pójdzie- lew mrugnął tajemniczo w jej kierunku i pokazał łapą na jaskinię w której dawno mieszkał Skaza.
- Co? Ten złodziej!- wrzasnęła Zawadi- Dlaczego? Odmawiam!
- Nie wykonujesz rozkazu króla- upomniał ją delikatnie Kovu.
- Musi w końcu wyjść z tej zapyziałej nory, a po drugie będzie potrzebny nam w walce- wytłumaczył Kovu.
- No dobra, ale nie myśl sobie, że dla Złodzieja będę miła- zapewniła go lwica.
- Postaraj się- poprosił król- a teraz chodź przed jaskinią czeka już Lwia Straż.- Ah no tak zapomniałem o Hanalim- zaśmiał się głośno Kovu i wraz z Zawadi udali się do groty lwa.

~~*~~
- Hanali- zawołał Kovu wchodząc do jaskini w której kiedyś mieszkał Skaza, lew smacznie drzemał na swoim posłaniu. Bordowy podszedł do niego i szturchnął go delikatnie. Hanali leniwie otworzył oczy. Wstał ziewnął i przeciągnął się. Posłał serdeczny uśmiech do lwicy, ale ta wolała go nie zauważyć.
- Witaj mój drogi. Dziś razem z tą panną pójdziesz na spacer- oznajmił Kovu.
- Bardzo mi miło z tego powodu- lew podskoczył z radości- już miałem dość siedzenia w tej grocie. Czuję się już dobrze.
- No to chodźcie Lwia Straż nie będzie długo na nas czekać- przywódca stada ponaglał dwa młode osobniki aby się trochę pośpieszyły. Nie upłynęło może pięć minut i wszyscy byli już przy wejściu do jaskini gdzie Kion i jego grupa czekała na Zawadi. Najmłodszy syn Simby był już nastolatkiem, zaczęła rosnąć mu nawet grzywa, która była dwu kolorowa. Nastolatek przywitał się z Kovu i jego towarzyszami.
- To wyruszamy, powinniśmy wrócić przed zachodem słońca- powiedział Kion.
- Nie musicie się aż tak śpieszyć, Zawadi pewnie będzie chciała porozmawiać z bratem- odparł król i spojrzał na stojącą obok Zawadi.
- Umm tak, tak porozmawiam z nim- powiedziała szybko. Nie miała chęci iść z tą całą zgrają do swojego brata, czuła się jakby pilnowana i jeszcze ten knypek Hanali.
Kion zaryczał głośno i Cała ferajna udała się do Wąwozu.

~~*~~
Zawadi maszerowała tuż za Lwią Strażą nie przepadała za jego członkami uważała, że w takiej organizacji powinni znajdować się tylko kotowate, a nie jakieś inne zwierzęta, nazwa zobowiązuje. Przystanęła bo poczuła, że ktoś siedzi jej na plecach. Zezłościła się nie na żarty.
- Bunga możesz ze mnie zejść!- wrzasnęła.
- To niewiarybungastyczne! Jakie masz miękkie futerko! Nawet Fuli nie ma takiego- pisnął ratel, który wtulał się w sierść beżowej
- Bung! Złaź!- warknęła ponowie Zawadi. Stworzonko jednak się tak łatwo nie odczepiło dopiero po prośbach Kiona zeszło posłusznie, ale bardzo niezadowolone.
- Wybacz za niego- szepnął Kion do Zawadi.
Lwica tylko prychnęła obojętnie i nie odezwała się słowem aż do samego Wąwozu.
Do Wąwozu doszli za jakiś czas. Kion, Zawadi i Hanali oraz Fuli udali się do środa, reszta Lwiej Straży została na czatach i pilnowała aby ktoś obcy nie zapuszczał się do środa.

~~*~~
Kotowate ostrożnie schodzili po śliskich i ostrych kamieniach na dno wąwozu. Kiedy stanęli na jego dnie odetchnęli z ulgą. Kion zaprowadził Zawadi do jaskini nie teraz mieszkał Uchawi bowiem często zmieniał miejsce zamieszkania i to właśnie ptak Ono zawsze go śledził z góry i donosił królowi gdzie mieszka teraz młody lew.
- Uchawi jesteś w środku?- Zawołał Kion. Odpowiedziała im jednak cisza - Uchawi!
Widocznie lwa nie było w środku.
- Musimy na niego poczekać- odparła Fuli- może wybrał się na spacer.
Usiedli wiec przed wejściem i czekali. Zawadi bardzo chciała zobaczyć brata bardzo się za nim stęskniła. Upłynęło może pół godzinki i w oddali młoda lwica usłyszała głos swojego brata i jeszcze jakiejś obcej lwicy. Wszyscy podnieśli się gwałtownie gdy dwa kocie osobniki pojawili się przed swoją jaskinią.
- Oh co za powitanie - odburknął Uchawi, który nie przepadał za Kionem i Fuli, ale z drugiej strony ucieszył się na widok swojej siostry. Podszedł do niej i serdecznie się z nią uściskał. - Miło Cię znowu widzieć siostrzyczko.

~~*~~
Uchawi się bardzo zmienił od ostatniego spotkania. Bardzo zmarniał, był chudy, jego szare futerko straciło blask, a na ciele miał wiele zadrapań, które były już zagojone, ale ślady po nich pozostały. Uchawi nie zaprosił ich jednak do środka wolał spędzić ten dzień na zewnątrz, przedstawił też im swoją partnerkę Machozi*.
- Kion mogę mieć do Ciebie prośbę?- zapytała Zawadi spoglądając na syna Simby.
- Oczywiście- odparł nastolatek.
- Możemy zostać na chwilkę sami?
Kion wachał się przez chwilę, ale ostatecznie zgodził się. Razem z Fuli i Hanalim odeszli kilka kroków dalej aby nie przysłuchiwać się rozmaowie.
- Uchawi!- lwca w tym momencie wpadła bratu w objęcia i zaczęła szlochać- tak mi cię brakuje.
- Siostrzyczko uspokój się- lew pogładził się delikatnie łapą po policzku- nic mi nie jest. No sama zobacz.- lew wskazał łapą na jego partnerkę, która była trochę zmieszana tą sytuacją.
- Twojemu bratu nic nie dolega- odezwała się cicho pomarańczowa lwica.
Zawadi przestała płakać i odsunęła się od brata i posłała lwicy przyjazny uśmiech. Spodobała jej się ta lwica.
- Co cię do mnie sprowadza?- Zapytał lew kedy emocje lekko opadły.
- Źle się u nas dzieje- odparła smętnie Zawadi.
- Oh co takiego?
- Nama dowiedziała się, że nie jst córką Kiary i uciekła na Złą Ziemię gdzie mieszkają te czarne lwy. Planują z nami walczyć i chcą wojny- wyjaśniła pośpiesznie.
- Wojny?- zdziwił się Uchawi - Obawiałem się tego. - A co u Chaki?
- Chaki?!- zdziwiła się jego pytaniem o kuzyna- uczy się walczyć i nawet świetnie u idzie.
- No to ten mój atak na coś się przydał- zaśmiał się młody lew. A ten lew co był z wami? To jakiś nowy?
- Hanali- burknęła ze złością Zawadi- To złodziej, którego przyłapałam na gorącym uczynku, ale król go ułaskawił bo też zaatakowały go te obce lwy, mieszka w jakskini Skazy.
Lwy rozmawiały jeszcze dość długo, ale rozmowę przerwał Kion, który poinformował że zaczyna się ściemniać i muszą pomału wracać na Lwią Skałę.
- Aha Uchawi! Czy twoja siostra przekazała Ci informację?- zapytał Kion i spoglądnął na Zawadi.
- Jaką informację?- zapytał ciekawy Uchawi.
- Gapa ze mnie. Przyszłam właśnie po ciebie braciszku. Król Kovu zaprasza cię znowu na Lwią Skałę. Twoja kara się skończyła.!- Krzyknęła uradowana.
Uchawi się jednak nie cieszył. Miał zostawić swoją ukochaną w tym wąwozie, a król na pewno się nie zgodzi aby zamieszkała na Lwiej Ziemi.
- Uchawi, nie cieszysz się?- zdziwiła się Zawadi.
- Cieszę, ale co z Machozi nie może tu zostać.- zmartwił się lew.
- Oh król na pewno ją przygarnie masz moje słowa- zadeklarował Kion.
- Jeśli tak mówisz to wracajmy, mam dość tego miejsca.- młody lew ucieszył się i przytulił mocno swoją partnerkę.

~~*~~
Wszyscy szczęśliwi wrócili na Lwią Skałę część Lwiej Straży udała się do swojej siedziby a Kion został na Lwiej Skale. Gdzie Uchawi został serdecznie przywitany prze Królewską Rodzinę włącznie z Chaką.
- Dobrze cię widzieć kuzynie. Wybaczam ci- lwy wpadły sobie w objęcia. Rozmów i przytulań nie było końca. Machozi została przyjęta przez Kovu, który był bardzo szczęśliwy, że chociaż jeden członek jego rodziny wrócił do domu. Kiara nie przywitała tylko Uchawiego bowiem dalej znajdowała się w śpiączce. Prawie cała lwia rodzina był w komplecie brakowało tylko Namy.
- Odpocznij Uchawi, a jutro porozmawiamy- powiedział król i zaprosił wszystkich do środka jaskini gdzie odbyła się dalsza część świętowania.

~~~

* Machozi z Suahli oznacza łzę

Dziękuję za uwagę i liczę na kilka komentarzy pod postem:)
Planuję jeszcze kilka rozdziałów i mam nadzieję, że uda mi się zakończyć tą opowieść :)


Skacze z radości i  czekam na ten dzień!
Mam ciary kiedy słyszę głos Mufasy :D

1 komentarz:

  1. Hej! Trafiłam na żywego bloga kl. Ja też założyłam, ale przykro mi jest, że fandom umiera... jeśli masz chwilę, wpadnij wladcy-ciemnosci.blogspot.com. Patrzę kto tu w ogóle jeszcze jest... :(

    OdpowiedzUsuń