- Halo Kivuli?! Jesteś tam?- krzyknął w głąb jaskini, co jakiś czas kasłając. Odpowiedziała mu cisza- Kivuli!- krzyknął ponownie.
- Czego!- usłyszał za sobą głos, głos należał do lwa, którego szukał.
- Jesteście cali?- zapytał król.
- Nie! Nie jesteśmy! to chciałeś usłyszeć!- warknął lew.
- Co się stało?- zapytał Kovu. - Gdzie twoja partnerka, gdzie Ukungu?
- Ukungu jest cały i zdrowy gorzej z jego matką. Jest cała poparzona, kiedy ognień wdarł się do jaskini ona wynosiła syna. Znalazłem ją tu gdzie ty stoisz, ale była już nieprzytomna.- opowiedział zdenerwowany. Pomarańczowy nerwowo wymachiwał ogonem, mruczał coś niezrozumiale pod nosem.
- Pokaż mi gdzie ona jest.- powiedział bordowy.
- Tobie! Ha! Ani mi się śni!- warknął
Kovu nie wytrzymał jego zachowania i walnął go z całej siły w pysk.
- Chcesz by twoja partnerka z tego wyszła?! Czy dalej będziesz okazywać do mnie niechęć, nawet w godzinie wielkiego zagrożenia!!- krzyknął oburzony król.
Kivuli stał w szoku. Nigdy nie przypuszczał, że to właśnie On kiedyś wyciągnie do niego pomocną łapę. Potrząsnął łbem i ruszył w kierunku gdzie zostawił swoją rodzinę. Za nim pobiegł król i jego pomocnicy.
*
- Mamo a czy Chaka się znajdzie?- pełna obaw lwiczka z grzywką podeszła do swojej matki, która od dłuższego czasu wypatrywała męża na szczycie skały. Pomarańczowa lwica wyrwana z zamyśleń spojrzała na swoje młode.
- Miejmy nadzieję, że twój brat wróci cały i zdrowy.
- Mamo Chaka jest bardzo odważny i na pewno da sobie radę- Noa starała się pocieszyć zmartwioną lwicę.
- Wracaj do jaskini, ten dym może ci zaszkodzić.- Kiara pogłaskała córkę po łebku, a ta pobiegła do jaskini.
- Oh Wielcy Władcy proszę zlitujcie się nad moim synem- modliła się w duchu królowa Lwiej Ziemi.
- I co Chaka już wrócił?- zapytał szary lewek.
- Nie jeszcze nie.- odparła smutno pomarańczowa i usiadła na ziemi.
- To dobrze- uśmiechnął się szary., ale za chwilkę pożałował tego co powiedział. Mianowicie poczuł ból na ramieniu. Odwrócił się i ujrzał zagniewane oblicze jego własnej siostry.
- Jak śmiesz!- warknęła młoda lwica.- jak śmiesz tak mówić!
Pozostałe lwiątka były bardzo zdziwione zachowaniem swojej koleżanki i kuzynki. Nigdy przedtem się tak nie zachowywała, znaczy się. Nigdy nie przejmowała się zbytnio losem swoich pobratymców. Czyli, że młoda lwica ma jakieś uczucia, schowane pod twardą skorupą kości i mięsa. Wystawiała białe kły i warczała cicho.
- Przestań Zawadi!- warknął młody samiec- i tak mnie nie zrozumiesz! Gdyby ten głupek Chaka zginął to własnie ja zostałbym królem!- warknął.
- Ty durniu!- wyrwało się z pyska brązowej a mianowicie Namy.
- Wiesz co braciszku, nigdy nie sądziłam, że zazdrość doprowadzi cie do takiego stanu, lepiej powinien cię zbadać Rafiki czy nie oszalałeś- zaśmiała się Zawadi.
W ślady lwiczki poszły i pozostałe lwiątka śmiały się z żartu Zawadi. A Uchawi siedział naburmuszony, wstał z ziemi i oddalił się do swojego kąta.
- Jeszcze zobaczymy kto będzie królem- szepnął sam do siebie.
Powoli zaczynało się ściemniać. Pomarańczowa dalej wyczekiwała na swojego męża. Usłyszała kroki, które zmierzały w jej kierunku. Były to jej dwie córki i przyjaciółka jej syna.
- Mamo wracaj do jaskini.- Powiedziała ciemno brązowa.
- Shani ma rację, teraz nasza kolej stać na straży.- odpowiedziała Nama.
-Oh jesteście kochane, ale muszę tutaj zostać.- widać było, że lwica była bardzo zmęczona. Miała zaczerwienione oczy i kasłała.
- Królowo wracaj do jaskini.- poprosiła Hekima.
Brązowooka uległa prośbą młodych lwic i poszła odpocząć . Trzy brązowe lwice położyły się na skale Shani pod wpływem emocji i stresującego dnia zasnęła od razu. Nama też próbowała, ale jakoś nie zmrużyła oka. Odwróciła się na prawy bok i cicho łkała. Bardzo martwiła się o swojego brata.
Natomiast ostatnia lwica nie spała czuwała i prosiła wielkie duchy o uchronienie jej najbliższych.
Kiedy tak rozmyślała przypomniały jej się wszystkie miłe chwile spędzone z Chaką. Zawsze mogła na niego liczyć. A teraz go nie ma. Nie mogła tego zrozumieć. Spojrzała w dal szybko podniosła się z ziemi i zaryczała, bowiem zauważyła na horyzoncie sylwetki lwów. Zaraz z jaskini wybiegła Kiara z kilkoma innymi lwicami.
- Zostańcie na Lwiej Skale. - rozporządziła i zbiegła ze skały.
Królowa była pewna, że to właśnie jej syn jest niesiony na plecach Kovu. Jej serce zostało jednak rozdarte kiedy okazało się że to partnerka Kivu'liego i tak właściwie to co on tu robi. Jak powiedział kiedyś, że jego łapa nigdy nie stanie na Lwiej Skale. Ze łzami w oczach spojrzała na swojego poranionego i brudnego od dymu męża. Trudno było go poznać. Całe futro było usmolone i posklejane, grzywa potargana i w niektórych miejscach było widać skórę. Simba był trochę w lepszym stanie. Dawny król zlecił aby Zazu szybko poinformował Rafikie'go o zaistniałej sytuacji. Wszyscy udali się na Lwią Skałę. Kovu delikatnie położył matkę Ukungu na
specjalnie przygotowanym posłaniu. Rafiki zjawił się błyskawicznie. Zajął się lwicą.- Kochany a jak ty się czujesz?- zapytała zatroskana Kiara.
- Nie znalazłem go!- krzyknął zrozpaczony król. Zaczął kasłać. Miał dziwne wrażenie, że ten wstrętny dym wypełnia go całego. Oczy miał czerwone, łapy poparzone i opuchnięte.
- Nie znalazłem naszego syna. To moja wina. Wielcy królowie zesłali ten pożar prze zemnie!- krzyczał jakby oszalały. Zachwiał się niebezpiecznie i zemdlały runął na ziemię. Kiara wpadła w panikę miała już tego wszystkiego dość. Dlaczego ją to spotkało. Była zła na Dawnych Władców, że nie wysłuchali jej próśb.
- Co z moją mamą?- zapytał zmartwiony Ukungu.
-Wyjdzie z tego, pilnuj jej i bądź przy niej. Ja muszę zająć się pozostałymi- powiedział Rafiki.
Do pomarańczowego młodzieńca podeszła nastoletnia lwica. Usiadła obok niego i uśmiechnęła się blado.
- Twoja mama jest silna.- pocieszała go i leciutko przytuliła się do niego.
- Dziękuję Namo.- nastolatek odwzajemnił gest i też przysunął się bliżej do młodej lwicy. Już od najmłodszych lat podobała mu się ta lwica.
- Jak myślisz czy podołamy temu wyzwaniu- powiedział smutnym głosem i objął lwicę łapą.
- Myślę, że tak. Jak to mówią pozostała nam już tylko nadzieja...
link do base
~~~~
Witam kochani :)
Jak mijają Wam wakacje? Wybieracie się gdzieś? Czy u Was też tak gorąco u mnie w niedzielę było prawie 37 stopni. Piszcie w komentarzach.
Co do rozdziału to jestem zadowolona, myślę że wyrobię się do 3-części tego rozdziału. Jak myślicie co może się teraz wydarzyć. Jak pisałam wcześniej życie bohaterów będzie się nagle zmieniać.
Na moim drugim blogu POCZĄTEK-POCZĄTKU trwa aktualnie mały remont. Ale myślę, że szybko się z tym uporam i w przyszłym tygodniu będzie tam nowa notka.
Jeśli znajdziecie jakieś literówki też napiszcie o tym w komentarzu.
To tyle na dziś. Czytajcie i komentujcie.
Na wakacjach to ja już jestem ho ho, od 27 czerwca, w Krakowie ;D Wracam w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńA i świetna notka :D Bardzo się cieszę, że jest bo już nie miałam czego czytać - właściwie to prawie nikt nie pisze, ja też ale za tydzień to się zmieni xD
Bardzo lubię takie notatki <3 Czekam naxt :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, nie mogę się doczekać starcia nastolatków Chaki i szarego. Mogę się założyć, ze do tego dojdzie
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam.
Super notka! Czekam na kolejną!
OdpowiedzUsuńSuper! Ciekawe, czy odnajdą Chakę. I co z Kovu? Zachowanie tego lwiątka zdziwiło mnie, a jeszcze bardziej Noy. (tak? nie wiem, jak odmienić, i czy dobrze napisałam, heh.) Widać, że Ukungu ma chęć na tron. Czyżby kiedyś doszło do starcia z Chaką?
OdpowiedzUsuńJa jadę z koleżanką do Zaniemyśla, nad jeziorko na parę dni 23 lipca. Potem może gdzieś z rodzicami, albo do kuzynki nad morze. Resztę dni spędzę w domu, pływając w basenie, odpoczywając, ale i jeżdżąc na rowerze itp. Trochę ruchu musi być ;)
Moment... nie pomyliłam Ukungu z kimś innym? Przepraszam, trochę się pogubiłam i pamięć mnie zawodzi. :D
UsuńPomyliłaś z Uchawim kuzynem królewskich lwiątek.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wiedziałam, że coś jest nie tak. Teraz już się połapałam, dzięki :D
UsuńRozdział podobał mi się :) Mam nadzieję, że Chaka się odnajdzie, ale coś czuję, że nie zostanie miło powitany, jeżeli do tego dojdzie - mowa oczywiście o Uchawim i jego zachowaniu.
OdpowiedzUsuńAle chyba najbardziej z tego wszystkiego jest mi żal Kovu. Nie powinien obwiniać się za to, co się stało z jego synem.
Mam oczywiście nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. No i czekam z niecierpliwością na to, co się dzieje z Chaką i z Malezją.
Pozdrawiam!