-Kiara jak ty wyglądasz?! Co się stało.- Zapytał zlękniony widokiem lwicy Timon.
- On, on - Lwica łkała i nie mogła wypowiedzieć słów.
- Ale co się stało? To ten dureń ci zrobił?- Zapytał Pumba.
- On nic mi nie zrobił, tylko nakrzyczał i sobie poszedł.- Wytarła nos łapą.
- To dlaczego płaczesz?- Starał się ją uspokoić Timon.
- Bo jakoś mi się tak smutno zrobiło.- Powiedziała.
- Kiara nie martw się Hakuna Matata!- Krzyknął Pumba.
- Wiecie chyba macie rację- Kiara wstała - Nie będę się nim przejmować! - Podskoczyła do góry.
- Dziękuję, wracam na Lwią Skałę!- I odbiegła od nich.
*
Na Lwiej Skale było spore zamieszanie. Fluffy miała właśnie rodzić jej stan pogarszał się z godziny na godzinę. Rafiki przybiegł od razu gdy usłyszał te wieści. Zółta lwica leżała na posłaniu i ciężko dyszała, bała się że nie urodzi małych. Z jej oczu płynęły łzy. Simba siedział przy siostrze i dodawał jej otuchy.
- Simba, a gdzie jest mama?- Zapytała zagryzając wargi z bólu. - Od momentu kiedy jej powiedziałam, że jestem chora nie odwiedzała mnie.
- Martwi się o ciebie. - Odparł. - Poszukam jej - Powiedział i wyszedł z jaskini.
Znalazł Sarabi jak leżała za wielkim głazem. Podszedł do niej i czule otarł się o jej policzek.
- Fluffy cię szuka, bardzo chce abyś była przy niej.
- Nie, zawiodłam ją już jak się urodziła.
- Mamo! To było dawno, teraz masz szansę wszystko jeszcze naprawić!- Krzyknął ze łzami w oczach lew. - Chyba nie chcesz mieć później wyrzutów sumienia?
Sarabi spojrzała w jego brązowe ślepia tak bardzo przypominał jej Mufasę.To spowodowało, że zrobiło jej się jeszcze bardziej przykro, ale uświadomiła sobie, że córka ją teraz potrzebuje i nie może jej znowu zawieść.
- Dobrze pójdę do niej, ale chcę porozmawiać z nią na osobności.
Lew zaprowadził lwicę do jaskini. Wszyscy wyszli oprócz Rafikie'go który odszedł od lwic aby mogły spokojnie porozmawiać.
- Mamo!- Żółta lwica ucieszyła się na widok beżowej.
Beżowa podeszła do niej i polizała ją czule po policzku.
- Chciałam z tobą porozmawiać, o ile masz jeszcze siły.
- Oh mamo ciebie zawsze wysłucham.
Beżowa usiadła obok spuściła smętnie głowę i ciężko westchnęła. Wiedziała, że ta rozmowa będzie jej ostatnią, ale musi jej wszystko powiedzieć.
- Wiem skarbie, że nie byłam dla ciebie dobrą matko.- Zaczęła.
- Wygadujesz brednie.- Schorowana lwica próbowała się uśmiechnąć.
- Nie przerywaj mi.
Beżowa uniosła łeb i wpatrzyła się w oczy córki.
- Od samego początku cię odtrącałam, byłam bardziej zajęta Simbą niż tobą. Gdybym tylko mogła cofnąć się w czasie wszystko potoczyło by się inaczej.- Wyznała.- Ale ja wolałam Jego. To On miał być w przyszłości władcą królestwa twego ojca a nie Ty. - Widać było, że to co mówi sprawia jej ogromny ból.- Gdy się urodziłaś nie mogłam na Ciebie patrzeć! Gardziłam Tobą. - Wbiła swoje pazury głęboko w ziemię. - Nawet przez jakiś czas opiekowała się Tobą moja zmarła siostra. Oh! Jaka ja wtedy byłam głupia.
- Matko! Nie mów tak!- Krzyknęła Flyffy.
- Cicho! Muszę powiedzieć Ci prawdę inaczej do śmierci nie zaznam spokoju!
Lwica spojrzała na matkę poczuła znowu ból zagryzła zęby i starała się tego nie pokazywać przy Sarabi.
- Nawet nie wiesz jak mi jest przykro, że tyle lat przeminęło a ja cię prawie nie znam. Dobrze, że wtedy wróciłaś do nas. A gdzie się wtedy podziewałaś?- Zapytała dawna królowa.
- Nie ma powodu wracać do tamtych lat.- Powiedziała żółta. Zawyła z bólu.
- Córciu co się dzieje? Czy zawołać Rafikie'go?- Zapytała ze łzami w oczach.
- Tak to chyba już.- Wyszeptała.
- A kto jest ojcem dzieci? I dlaczego nie ma go przy Tobie?
- Miałam tego nikomu nie mówić.- Dyszała ciężko. - Ojcem dzieci jest brat Kovu- Nuka.- Znowu krzyknęła ból nasilał się. Czuła, że traci siły.
- Nuka!?! Ten ten.- Sarabi szybko ugryzła się z język.- Kochanie nikomu nie powiem. Rafiki już jest będziesz dzielna...
Po długim i męczącym porodzie na świat przyszły dwa kocięta.
Leżały tuż obok matki, która je czule lizała po łebkach ostatkiem sił. Do jaskini wbiegł szybko Simba.
- Jakie one śliczne. Jak mamy je nazwać?- Zapytał szybko.
- O nie mój drogi, mam jeszcze siły by nazwać swoje dzieci.- Jej oddech robił się coraz płytszy.
- Ten szary niech nazywa się Uchawi* to chłopiec, a ta podobna do mnie niech nazywa się Zawadi*- Popatrzyła na stojącą obok matkę i brata.
- Oh cunde imiona w języku przodków oznaczają Magię i Dar.- Stwierdził Rafiki ocierając łzy szczęścia i żalu. Wiedział, że Fluffy zaraz umrze.
- Kochani dziękuję Wam za wszystko/ Wiem, że moje dzieci wyrosną na dobre lwy. Zawsze będę Was kochać.- Westchnęła. Do zobaczenia. - Uśmiechnęła się po raz ostatni i umarła.
Sarabi oparła głowę na ciele zmarłej córki i gorzko zapłakała. Simba natomiast wyszedł z jaskini i ryknął żałośnie, tak żałośnie żeby wszyscy wiedzieli, że odeszła najwspanialsza lwica w stadzie. Rafiki spojrzał na dwójkę kociąt i szepnął.
- Ktoś musi umrzeć, żeby ktoś mógł żyć...
____________________________________
Rozdział taki sobie. Miałam lepszy pomysł na niego, ale gdzieś mi uciekł. Pierwszy tydzień w pracy minął spokojnie. Kolejna notkę postaram się dodać w przyszłym tygodniu. To trzymajcie się ciepło :)
Taki sobie?! Chodziło Ci ; świetny!
OdpowiedzUsuńKiara nie powinna się tym knypkiem przejmować. ;)
Biedna Fluffy, lubiłam ją a teraz jej nie ma. ;_;
Dobrze, że porozmawiała z Sarabi. Nuka? Ojcem dzieci? Nie spodziewałam się tego. Słodkie lwiątka.
Pozdrawiam!
ps: U mnie tydzień w szkole świetnie minął!
To było na prawdę wzruszające, prawie sama się popłakałam kiedy Fluffy umarła, na prawdę mi jej szkoda. Czekam na kolejny rozdział pewnie będzie niesamowity tak jak ten ;)
OdpowiedzUsuńtaki SOBIE?!! Chodziło ci raczej o taki SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńSerce mnie aż zabolało, jak dowiedziałam się, że Fluffy umarła...:'( Och, jak możesz!!! Nie no spoko;)
Mam nadzieję, że dzieci Uchawi wyrosną na piękne lwy:)
PS : Jestem Damu, tylko zmieniłam nick:)
Pozdrawiam!
Daktylk_a
świetny rozdział, nie mogę się doczekać na kolejny.Szkoda Fluffy, ona była wspaniała.
OdpowiedzUsuńsuper. szkoda mi Fluffy
OdpowiedzUsuńnawet fajne.
OdpowiedzUsuńszkoda mi fluffy
Dobrze, że Fluffy i Sarabi mogły porozmawiać... szkoda, że już nigdy nie zrobią tego ponownie :( Rozdział był bardzo smutny, ale naprawdę świetny.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w pracy, pozdrawiam i zapraszam do mnie na notkę informacyjną :)
Szkoda mi Fluffy. Smutny, ale wspaniały rozdział! Dobrze, że w pracy wszystko gra, życzę samych sukcesów! :)
OdpowiedzUsuńlwiepokolenia.blogspot.com
Na moim blogu też jest Fluffy. Zapraszam do mnie na http://lwieopowiesciluny.blogspot.com
OdpowiedzUsuń