była pod ogromnym wrażeniem, gdy lwiątko zaatakowało hieny i je odpędziło. Na końcu szarmancko się przedstawił a jego imię brzmiało Kivuli. To ten Kivuli miał być jej mężem, ojcem jej dzieci, jednak poznała Kovu i bardziej go pokochała. Teraz sobie uświadomiła jak musiało to boleć tego drugiego. Westchnęła chicho a z jej pyska wyleciał kłębek pary. Do jej brązowych wielkich oczu napłynęły łzy. Z jaskini wyszedł Kovu. Widząc smutną żonę przyłączył się do niej, a ta zamknęła oczy i wtuliła się w jego miękką brązową grzywę.
Obrazek wykonała http://milli90.deviantart.com |
- Musiałam przemyśleć kilka spraw.- Odparła.
- A możesz się ze mną podzielić? Tymi sprawami.- Zapytał.
- Chyba wiem kto stoi za skrzywdzeniem naszego syna.
- Kto?- Zapytał Kovu.
- Kiedy ostatnio widziałeś Kivuli'ego?- Spytała Kiara.
- Chyba od prezentacji naszych lwiątek później gdzieś zniknął.- Odparł.- A po co to chcesz wiedzieć.
- Muszę z nim porozmawiać.
- Zabraniam ci!- Zaprotestował lew.
- Wiesz, że on może zrobić ci krzywdę?- Dodał.
- Nic to mnie nie obchodzi Kovu, ja muszę to nie daje mi spokoju. Zaufaj mi. Tylko z nim porozmawiam.- Powiedziała Kiara.
Lew chodził nerwowo w kółko. Ufał swojej żonie, ale bał się o nią. Ten Kivuli może być groźny. Po krótkim namyśle zgodził się jednak. Pomarańczowa polizała męża po policzku, a ten odwzajemnił jej gest i wrócili do jaskini.
*
Nastał ciepły przyjemny poranek. Lwice polujące udały się na polowanie. Małe lwiątka spały smacznie u boku ich ojca. Brązowooka lwica wstał i wyszła od razu z jaskini musiała porozmawiać z Kivulim. Jednak nigdzie go nie było. Zrezygnowana wróciła do jaskini. Zauważyła, że jego matka Kula* już nie spała podeszła do niej i przywitała się ciepło.
- Witaj Kulo.- Uśmiechnęła się.
- Witaj Kiaro.- Odparła brązowa.
- Szukam Kivuliego, chciałam z nim porozmawiać o czymś bardzo ważnym.- Powiedziała młoda lwica.
- Kivuli. Mieszka teraz na Rajskiej Ziemi.- Odpowiedziała szybko starsza lwica. - Wiem tylko tyle. mój syn zawsze był tajemniczy.
- Dziękuje, tyle mi wystarczy.- Pomarańczowa odwróciła się na pięcie i wybiegła z jaskini.
Do Rajskiej Ziemi jest około pół dnia drogi. Młoda lwica biegła nie marnowała czasu na odpoczynek. Zebry i inne parzystokopytne uciekały przed nią. Dotarła na Rajską Ziemię zdyszana i zmęczona. Weszła do dżungli. Potruchtała do kryjówki Timona.
- Hej Timon jesteś w środku?- Zapytała.- To ja Kiara.
Z norki z ziemi wyszła mala surykatka bardzo podobna do Timona.
- Taty nie ma w norze.- Odparło stworzonko.
- Oh szkoda a wiesz gdzie go znajdę?- Zapytała.
- Poszedł na robale z wujkiem Pumbą. Będą gdzieś w dżungli.- Odparł syn surykatki.
Lwica podziękowała mu i pobiegła szukać przyjaciela.
- Timon to mój robal - Usłyszała znajomy głos. - Oddawaj.
- Wcale nie! Ja dojrzałem go pierwszy!.- Odpyskował drugi głos.
Kiara się zaśmiała a dawni przyjaciele rozpoznali go. Ucieszeni zostawili robaka i podbiegli do pomarańczowej.
- Kiara! Co cię do nas sprowadza?- Zapytał guziec.
- Szukam Kivuliego.
- Tego typa?- Zapytał ostro Timon.
- Muszę z nim porozmawiać!- Krzyknęła zdenerwowana Kiara.
- No dobra. Chodź pokażemy ci.
*
Przyjaciele zaprowadzili ją do groty lwa i zostawili ją samą. Serce lwicy biło jak oszalałe bała się, że dawny przyjaciel nie zechce z nią rozmawiać. Usłyszała głosy w środku postanowiła wejść do środka. Usłyszała obcy głos lwicy i lwiątka, trzeci należał do jej przyjaciela.
- Kivuli????- Zapytała głośno przełykając ślinę.
Pomarańczowy lew odwrócił się i ujrzał Kiarę. Polizał po pysku swoją ukochaną i podszedł do lwicy.
- Czego chcesz?- Zapytał z wyrzutem.
- Porozmawiać.
- Ha porozmawiać!- Zadrwił, ale po chwili wyszedł z jaskini posyłając swojej żonie jeden z pięknych uśmiechów.
- To o czym wasz wysokość chce porozmawiać??- Spytał.
- Kivuli!- Oburzyła się pomarańczowa. - Dlaczego nie mieszkasz z nami na Lwiej Skale?
- Dlaczego?! I ty się pytasz dlaczego!- Zagrzmiał ostro. - Myślałem, że mnie odwiedzisz wcześniej, ale byłaś tak zajęta swoimi bachorami, że nawet nie zapytałaś co u mnie słychać!- Oskarżył ją.
- Jak możesz tak mówić!
- Mogę jeszcze więcej powiedzieć, bo nie ma z tobą tego durnego lwa!- Krzyknął.
- Teraz już wiem na 100 procent, że to ty maczałeś pazury w tym zajściu z moim synem!- Odgryzła się Kiara.
- O czym ty mówisz! Zwariowałaś!- W tej chwili tuż obok łapy Kivuliego pojawiło się lwiątko to samo co zaatakowało Chakę. - Hugo co ty tu robisz?- Zapytał syna i spojrzał na niego. - Wracaj do jaskini!- Rozkazał.
- Oh widzę, że masz nawet potomstwo.- Powiedziała przez zaciśnięte zęby.- To twój synalek uderzył mojego, Chaka prawie stracił oko!
- I dobrze mu tak! Łamagi muszą się wyróżniać.- Zaśmiał się. Twój słodki Kovu też ma szramę!
- Dosyć!!!!!!!!- Traktowałam cię jak przyjaciela!- Rozpłakała się.
- Dobrze powiedziałaś " traktowałam cię" ja ciebie też tak traktuję! Nie jesteś już moją przyjaciółką! Przestałaś nią być od kiedy związałaś się z nim!- Krzyczał dalej pomarańczowy. - Wynoś się z mojego domu i nie wracaj tu nigdy!- Zaznaczył lew i wrócił zdenerwowany do jaskini.
Kiara nie mogła przestać płakać tyle niemiłych rzeczy dowiedziała się od niego. Uszła kawałek od groty położyła się w wysokiej trawie i głośno zapłakała.
_______________________________________________
Mam do Was pytanko. Na moim blogu mam dodanych obserwatorów, ale nie widać mi ikonek czytelników i jak wchodzę na Wasze blogi jest to samo. Może wiecie co się stało? Na moim drugim blogu www.lion-king4.blogspot.com nowy post. Czekam na pomoc.
Zakaz kopiowania obrazka w notce dostałam zezwolenie od autorki, że mogę umieścić go na blogu!
Świetny post!
OdpowiedzUsuńOch, szkoda mi Kiary...Kivuli jest straszny:( Najchętniej bym go zabiła:D
Nie, no, żartuję.
Pozdrawiam!
D
a
m
u
W związku z tym problemem, odpisałam ci w Spamowniku na blogu o Kopie. Naprawdę więcej nie mogę pomóc, nie wiem co to za przyczyna. ;c
OdpowiedzUsuńWow, rozdział genialny. Aaa, czyli Hugo nie jest spokrewniony ze Skazą. Tak, wspominałaś o Kivuli'm w I rozdziale i zapomniałam o nim i jego wyglądzie xD.
Ciekawe, czy Kiara zemści się na nim? Nie, jest za dobra! A może choć przemówi mu do rozsądku i polubią się?
Pozdrawiam!
PS Super kursorek <3
Zapraszam na nowy blog
Usuńmiska-misia.blogspot.com i na informacje
kopa-krol.blogspot.com
Buziaki!
Przez chwilę się bałam że Kivuli zaatakuję Kiarę, był dla niej okropny. Rozdział mi się strasznie podobał, a i fajne zdjęcie do notki, szkoda że nie można kopiować :(
OdpowiedzUsuńsuper notka, ten Kivuli i Hugo, tacy sami.Masakra, nie mogę się doczekać kolejnej notki.Pozdrawiam, u mnie na braciach nowa notka
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Szkoda, że Kivuli jest taki okropny. Dobrze jednak, że nie zrobił krzywdy Kiarze.
OdpowiedzUsuńJa obserwatorów też u Ciebie nie widzę, ale może dlatego, że piszę z komórki. To pewnie problem Twojego blogspota, innej możliwości chyba nie ma. Może usuń obserwatorów i ponownie ich dodaj?
Pozdrawiam :)
Nic nie wiedziałam o tym, że Kivuli miał być mężem Kiary. Po za tym co z niego za przyjaciel... powinien zrozumieć swoją dawną przyjaciółkę. :) po za tym muszę przeczytać tamten rozdział, bo nie wiem co się stało synowi Kiary. :D
OdpowiedzUsuńbbatmanija
co do bloga o królu lwie, nie będę miała niestety czasu na pisanie nowych rozdziałów i nie wiem czy jest sens kontynuować...