Słońce leniwie przedzierało się przez nocne chmury. Zwierzętom to
jednak nie przeszkadzało, całe kolonie różnych gatunków zwierząt
maszerowały w kierunku Lwiej Skały to właśnie tam mogły zobaczyć
przyszłych władców swojej ziemi.
*
W
jaskini panował gwar. Każdy chciał w czymś pomóc. Tylko Kivuli* jakoś
tym wszystkim się nie interesował. Lew o którym mowa był pierwszym
partnerem Kiary zanim ta poznała Kovu. Był wściekły, że to nie on jest
następcą tronu, tylko ten wyrzutek. Kivuli był szczupłej budowy jak
Skaza, jego sierść była pomarańczowa, a grzywa koloru brązowego. Nie
lubił nigdy Złoziemców nawet teraz gdy żyją w jednym stadzie. Lew stał
przeciągnął się leniwie i wyszedł z jaskini. Na jego drodze stanęła
Kiara.
- O Kivuli gdzie się wybierasz?- Zapytała.
- Przejść się. Wiesz, że nie przepadam za takimi uroczystościami.- Odburknął i zaczął odchodzić.
- Myślałam
, że jesteś moim przyjacielem.- Powiedziała z żalem Kiara.
- Jestem, ale nie zmuszaj mnie do czegoś, czegoś nie lubię.- I urwał rozmowę.
Królewna spuściła smętnie łeb i wróciła do swoich maleństw. Musiała je umyć. Światło do jaskini zostało zasłonięte przez starego szamana, który szerokim uśmiechem witał wszystkich zebranych. Wiedział o sytuacji z Namą, ale reszta stada nie. Kovu wymyślił, że ostatnia córka urodziła się później. Rafiki podszedł do małżonków i przytulił ich swoimi starymi rękoma. Rozbił tykwę zanurzył palec w soku i nakreślił na czołach lwiątek tajemnicze znaki, które symbolizowały Władzę Królewską. Następnie wziął na ręce przyszłego króla czyli Chakę. Stanął na czubku Lwiej Skały i uniósł wysoko w powietrze.
Zwierzęta głośno wiwatowały: słonie trąbiły, małpy skrzeczały a zebry i inne tupały kopytami. Ptaki śpiewały radosną pieśń, a z nieba spoglądało pogodne oblicze Musafy, który zrzucał promienie słońca na księcia. I tak samo Rafiki postąpił z lwiczkami. Po ceremoni odbyło się krótkie przyjęcie.
- Myślałam
, że jesteś moim przyjacielem.- Powiedziała z żalem Kiara.
- Jestem, ale nie zmuszaj mnie do czegoś, czegoś nie lubię.- I urwał rozmowę.
Królewna spuściła smętnie łeb i wróciła do swoich maleństw. Musiała je umyć. Światło do jaskini zostało zasłonięte przez starego szamana, który szerokim uśmiechem witał wszystkich zebranych. Wiedział o sytuacji z Namą, ale reszta stada nie. Kovu wymyślił, że ostatnia córka urodziła się później. Rafiki podszedł do małżonków i przytulił ich swoimi starymi rękoma. Rozbił tykwę zanurzył palec w soku i nakreślił na czołach lwiątek tajemnicze znaki, które symbolizowały Władzę Królewską. Następnie wziął na ręce przyszłego króla czyli Chakę. Stanął na czubku Lwiej Skały i uniósł wysoko w powietrze.
Zwierzęta głośno wiwatowały: słonie trąbiły, małpy skrzeczały a zebry i inne tupały kopytami. Ptaki śpiewały radosną pieśń, a z nieba spoglądało pogodne oblicze Musafy, który zrzucał promienie słońca na księcia. I tak samo Rafiki postąpił z lwiczkami. Po ceremoni odbyło się krótkie przyjęcie.
*
Dni
mijały lwiątka rosły ku radości rodziców. Chaka zerwał się na równe
łapy tuż przed świtem, dzisiaj jego tata miał pokazać mu królestwo z
samego szczytu skały. Lwiątko było bardzo tym podekscytowane. Chciało
jak najszybciej obudzić ojca, jednak on smacznie spał i nie myślał o
wstaniu przed świtem. Lwiątko próbowało wszystkiego: od lekkiego
szturchania, aż po gryzienie w ucho. Zdenerwowane faktem, że ojciec się
nie budzi oddalił się kilka kroków od niego i z impentem uderzył go
głową w bok. Dorosły lew aż zawarczał z bólu. Otworzył zdenerwowany
ślepia i zauważył naburmuszony pyszczek swojego synka.
- Tato obiecałeś!- Zawarczał zły.
Lew ziewnął po czym wstał, co miał zrobić. Obiecał to już swojemu synowi od tygodnia tylko, że jakoś nie było czasu. Malec wreszcie się ucieszył. Jego tata wyszedł z jaskini a on za nim.
- Tato. A moje siostry nie idą z nami?- Stanął i zapytał.
- Synku, to taka nasza tradycja rodzinna. Tylko syn może iść z ojcem na szczyt Lwiej Skały.- Odpowiedział Kovu.
- Ale one będą złe na mnie. - Zmartwił się.
- O nic się nie martw Chaka.- Lew pogłaskał go łapą po łebku.
Ruszyli więc na szczyt. Wiatr nasilał się gdy byli coraz bliżej szczytu. Droga niebyła łatwa. Lwiątko zmęczyło się. Kovu musiał je nieść na chwilkę na grzbiecie.
Lwiątko aż rozdziawiło pyszczek ze zdziwienia. Zauważyło bowiem przepiękny widok Lwiej Ziemi. Nigdy nie zdawało sobie sprawy, że ich ziemia jest tak wielka i rozległa.
- I jak wrażenia synku?-Zapytał lew.
- Tatku tu jest tak pięknie!- Zapiszczał Chaka.
- Masz rację. A teraz przejdziemy do lekcji.
- Posłuchaj synku. Teraz powiem ci co powiedział mi Simba czyli twój dziadek. Kiedy po ślubnej ceremonii z twoją mamą zaprowadził mnie tutaj.- Lew wziął głęboki wdech. Zrobił poważną minę, co nieco rozbawiło trochę Chakę.
- Posłuchaj mnie Chaka. Ta cała przestrzeń, która nas otacza to nasze królestwo. Każde panowanie króla jest w czymś podobne do słońca. Gdy się rodzi to słońce dla niego wschodzi, a kiedy umiera zachodzi. Kiedyś słońce mojego panowania zajdzie, a wzejdzie dla ciebie jako nowego króla. - Zakończył.
- Tato jak to ładnie powiedziałeś. Wszystko zapamiętałem.- Powiedział lewek. - Czyli to wszystko będzie kiedyś moje?- Zapytał.
- Naturalnie. Chyba, że podzielisz się z siostrami.- Zaśmiał się brązowy.
- Jeśli będą chciały.
- A jeszcze jedno. Pamiętaj jesteście rodzeństwem, a rodzeństwo musi trzymać się zawsze razem.- Powiedział.
- No ba!- Krzyknął pomarańczowy i zaśmiał się.
Kovu też głośno się zaśmiał zostali jeszcze na chwilkę na górze i podziwiali widoki.
- Tato. A to ciemne miejsce?- Zapytał po chwili Chaka.
- To ziemia na której się wychowałem. Nie należy do bezpiecznych miejsc. Nigdy tam się nie zapuszczaj.- Ostrzegł go ojciec.
Po dwóch godzinach zeszli z Lwiej Skały. Lwiątko pobiegło do swoich sióstr i opowiedziało im o tym co powiedział mu ojciec. Kovu wrócił do Kiary.
- I jak lekcja?- Zapytała Kiara wtulając się w jego grzywę. - Spodobało mu się?
- Ah tak. Tylko nie wiem czy powiedziałem mu wszystko co przekazał mi twój ojciec.- Zmartwił się.
- To nic. Każdy następca opowiada to trochę inaczej- Pocieszyła go lwica.
- A gdzie lwiczki?- Lew popatrzył na żonę.
- Bawią się przed jaskinią.- Powiedziała z uśmiechem Kiara.
- Idę się przespać- Ziewną i oddalił się w głąb jaskini.
- Tato obiecałeś!- Zawarczał zły.
Lew ziewnął po czym wstał, co miał zrobić. Obiecał to już swojemu synowi od tygodnia tylko, że jakoś nie było czasu. Malec wreszcie się ucieszył. Jego tata wyszedł z jaskini a on za nim.
- Tato. A moje siostry nie idą z nami?- Stanął i zapytał.
- Synku, to taka nasza tradycja rodzinna. Tylko syn może iść z ojcem na szczyt Lwiej Skały.- Odpowiedział Kovu.
- Ale one będą złe na mnie. - Zmartwił się.
- O nic się nie martw Chaka.- Lew pogłaskał go łapą po łebku.
Ruszyli więc na szczyt. Wiatr nasilał się gdy byli coraz bliżej szczytu. Droga niebyła łatwa. Lwiątko zmęczyło się. Kovu musiał je nieść na chwilkę na grzbiecie.
Lwiątko aż rozdziawiło pyszczek ze zdziwienia. Zauważyło bowiem przepiękny widok Lwiej Ziemi. Nigdy nie zdawało sobie sprawy, że ich ziemia jest tak wielka i rozległa.
- I jak wrażenia synku?-Zapytał lew.
- Tatku tu jest tak pięknie!- Zapiszczał Chaka.
- Masz rację. A teraz przejdziemy do lekcji.
- Posłuchaj synku. Teraz powiem ci co powiedział mi Simba czyli twój dziadek. Kiedy po ślubnej ceremonii z twoją mamą zaprowadził mnie tutaj.- Lew wziął głęboki wdech. Zrobił poważną minę, co nieco rozbawiło trochę Chakę.
- Posłuchaj mnie Chaka. Ta cała przestrzeń, która nas otacza to nasze królestwo. Każde panowanie króla jest w czymś podobne do słońca. Gdy się rodzi to słońce dla niego wschodzi, a kiedy umiera zachodzi. Kiedyś słońce mojego panowania zajdzie, a wzejdzie dla ciebie jako nowego króla. - Zakończył.
- Tato jak to ładnie powiedziałeś. Wszystko zapamiętałem.- Powiedział lewek. - Czyli to wszystko będzie kiedyś moje?- Zapytał.
- Naturalnie. Chyba, że podzielisz się z siostrami.- Zaśmiał się brązowy.
- Jeśli będą chciały.
- A jeszcze jedno. Pamiętaj jesteście rodzeństwem, a rodzeństwo musi trzymać się zawsze razem.- Powiedział.
- No ba!- Krzyknął pomarańczowy i zaśmiał się.
Kovu też głośno się zaśmiał zostali jeszcze na chwilkę na górze i podziwiali widoki.
- Tato. A to ciemne miejsce?- Zapytał po chwili Chaka.
- To ziemia na której się wychowałem. Nie należy do bezpiecznych miejsc. Nigdy tam się nie zapuszczaj.- Ostrzegł go ojciec.
Po dwóch godzinach zeszli z Lwiej Skały. Lwiątko pobiegło do swoich sióstr i opowiedziało im o tym co powiedział mu ojciec. Kovu wrócił do Kiary.
- I jak lekcja?- Zapytała Kiara wtulając się w jego grzywę. - Spodobało mu się?
- Ah tak. Tylko nie wiem czy powiedziałem mu wszystko co przekazał mi twój ojciec.- Zmartwił się.
- To nic. Każdy następca opowiada to trochę inaczej- Pocieszyła go lwica.
- A gdzie lwiczki?- Lew popatrzył na żonę.
- Bawią się przed jaskinią.- Powiedziała z uśmiechem Kiara.
- Idę się przespać- Ziewną i oddalił się w głąb jaskini.
*
Trzy
lwiątka bawiły się tak jak mówiła matka przed jaskinią. Postanowiły
jednak oddalić się troszkę oczywiście za pozwoleństwem rodziców.
Zgodzili się i lwiątka pobiegły przed siebie z głośnym śmiechem.
- To co teraz robimy!- Zapytała zdyszana Shani.
- Może pobawimy się w zapasy!- Zawarczała Nama.
- Ty to tylko byś się biła!- Zawołała bordowa.
- Bo ja to lubię- Wystawiła jej język.
- Oh ty smarkulo!- I wskoczyła na Namę. Lwiczki bawiły się jednak w bójkę. Udawały, że walczą.
Jednak to Nama wygrała.
- Ha! Jestem lepsza! Mam to po babci Nali- Zaśmiała się i zeszła z siostry.
-Nie chwal się tak- Upomniała ją Shani.
Brązowa
skakała naokoło siostry i wystawiała jej język. Brązowooka warczała
ostrzegawczo na nią, by ta przestała się wygłupiać. Chaka tylko
przyglądał się. Nie wytrzymał i krzyknął.
- To nie wypada księżniczką!
Lwiczki
przestały i poszły za bratem. Przechodzili koło wodopoju "Nudnego
Miejsca" jak je nazywają lwiątka. Usiadły na dużym głazie i rozmawiały o
wszystkim ich rozmowie przysłuchiwała się inna brązowa lwiczka z
czerwonymi oczami.
- Ej ta lwiczka się nam przysłuchuje.- Szepnęła i zmarszczyła złowrogo brwi Nama.
- No to co?- Zapytał Chaka.
- Denerwuje mnie to!- Krzyknęła.
- Nama uspokój się!- Upomniała ją Shani i zeskoczyła z głazu i podeszła do brązowej lwiczki.
- Cześć- Powiedziała miło. - Jak się nazywasz?- Zapytała.
- Jestem Hekima*- Odparła zawstydzona.
- Miło mi ja jestem Shani, ta brązowa to Nama a ten lewek to Chaka. Oni to moje rodzeństwo.
Pozostałe lwiątka przyłączyły się do lwiczek.
- To co się bawimy?- Zapytał Chaka.
- Ty Hekima, kim są twoi rodzice?- Zapytała nagle Nama.
Brązowa lwiczka zaniemówiła spuściła smętnie łebek i patrzyła w ziemię.
- Co! Nie słyszysz pytania księżniczki?!- Zawarczała Nama i wystawiła białe kły.
Brązowa niewytrzymała i rozpłakała się. Bez żadnej odpowiedzi odbiegła od trójki lwiątek.
- No i co zrobiłaś!- Zagrzmiał Chaka- Wystraszyłaś ją!
- Jestem księżniczką i mogę robić co chcę! Braciszku!- I uderzyła go łapą w bok.
Lwiątko przewróciło się i złowrogo spojrzało na siostrę. Nama przez cała drogę szła z podniesionym łebkiem jakby uczyniła coś niezwykłego. Gdy dotarli na Lwią Skałę, Nama powiedziała.
- Jako przyszła królowa Lwiej Ziemi muszę być twarda i niezależna. Muszę też wiedzieć kto skąd pochodzi i kim są jego rodzice, jeśli mi tego nie powie dostanie nauczkę.- Wyrecytowała.
- Nama. Jeszcze nie wiadomo kto zostanie królewną- Rzekła spokojnie Shani.
- Na pewno ja zostanę, bo na pewno nie ty!- Zaśmiała się.
- Dlaczego?- Zapytała bordowa.
- Jesteś taka ciamajdowata!- Zaśmiała się.
Shani naburmuszyła się. Miała dość dogryzania siostry. Wtedy z jaskini wyszła Kiara.
- Co to za kłótnie?- Zapytała.
- Nieważne mamo.- Okłamała Shani - Wszystko już sobie wyjaśniłyśmy.
- Wracajcie do jaskini, bo zbiera się na burzę. - Poganiała ich matka.
Wszyscy zniknęli w jaskini. Na niebie pojawiły się pierwsze błyskawice.
*Hekima- z języka suahili oznacza mądrość
- Ty Hekima, kim są twoi rodzice?- Zapytała nagle Nama.
Brązowa lwiczka zaniemówiła spuściła smętnie łebek i patrzyła w ziemię.
- Co! Nie słyszysz pytania księżniczki?!- Zawarczała Nama i wystawiła białe kły.
Brązowa niewytrzymała i rozpłakała się. Bez żadnej odpowiedzi odbiegła od trójki lwiątek.
- No i co zrobiłaś!- Zagrzmiał Chaka- Wystraszyłaś ją!
- Jestem księżniczką i mogę robić co chcę! Braciszku!- I uderzyła go łapą w bok.
Lwiątko przewróciło się i złowrogo spojrzało na siostrę. Nama przez cała drogę szła z podniesionym łebkiem jakby uczyniła coś niezwykłego. Gdy dotarli na Lwią Skałę, Nama powiedziała.
- Jako przyszła królowa Lwiej Ziemi muszę być twarda i niezależna. Muszę też wiedzieć kto skąd pochodzi i kim są jego rodzice, jeśli mi tego nie powie dostanie nauczkę.- Wyrecytowała.
- Nama. Jeszcze nie wiadomo kto zostanie królewną- Rzekła spokojnie Shani.
- Na pewno ja zostanę, bo na pewno nie ty!- Zaśmiała się.
- Dlaczego?- Zapytała bordowa.
- Jesteś taka ciamajdowata!- Zaśmiała się.
Shani naburmuszyła się. Miała dość dogryzania siostry. Wtedy z jaskini wyszła Kiara.
- Co to za kłótnie?- Zapytała.
- Nieważne mamo.- Okłamała Shani - Wszystko już sobie wyjaśniłyśmy.
- Wracajcie do jaskini, bo zbiera się na burzę. - Poganiała ich matka.
Wszyscy zniknęli w jaskini. Na niebie pojawiły się pierwsze błyskawice.
*Hekima- z języka suahili oznacza mądrość
Super rozdział! Nama jest strasznie wredna. Mam nadzieję, że Kovu nie wybierze akuret JEJ na królową. Ciekawią mnie te dwie postacie - Hekima i Kivuli. Nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNiesamowita notka. Nama zrobiła się okropmnie wredna i złośliwa! Tak jak Tulon-TheLioness liczę, iż Kiara i Kovu nie wybiorą jej na królową. No chyba, że się zmieni. Czekam na kolejne losy rodzeństwa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo chciałam dodać, że Nama straciła matkę no i zachowuje się jeszcze tak okropnie! A co jeśli Hekima też stracła rodziców i Nama tak okropnie jej powiedziała? Liczę, że Nama przemyśli zachowanie (:
OdpowiedzUsuńOch, Nama zachowała się okropnie! Biedna Hekima....
OdpowiedzUsuńJeśli Kovu wybrałby ją na królową, to na serio współczuję całej Lwiej Ziemi:(
Już nie mogę się doczekać następnej notki!
Pozdrawiam!
Damu
Chciałabym cię poprosić o pomoc : próbowałam zrobić sobie to takie menu jak ty masz, ale mi nie wychodzi:( Mogłabyś mi wyjaśnić krok po kroku, jak to się robi? ( Jeśli proszę o za wiele, to przepraszam, no ale zazdroszczę ci i Nyocie takiego menu:) )
UsuńPS : Zapraszam na nowego bloga : ksiezniczka-dolphy.blogspot.com
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź( odpowiedz pod tym komentarzem)
Damu
super notka, szkoda, że nie powiedzieli Namie, ze nie jest ich córką, może by się tak nie zachowywała, ciekawe kim jest lwiczka Hekima i fajnie, że Chaka będzie królem, bo w każdej takiej historii ludzie wybierają Shani, teraz jest super.
OdpowiedzUsuńRozdział był boski. Tylko nie dałaś odnośnika do imienia "Kivuli" ;)
OdpowiedzUsuńNama zachowała się strasznie w stosunku do Hekimy oraz swojego rodzeństwa. Mam nadzieję, że to Shani zostanie królową. No i oczywiście Chaka królem:)
Fajna notka, bardzo wciagajaca. Zgadzam się z poprzednim komentarzem. Zapraszam Cię i Wszystkich ktorzy przeczytali tego koma na mojego bloga.
OdpowiedzUsuńZmienilam nazwę z Futter Shy na tą
OdpowiedzUsuńNotka jest super. Bardzo interesująca jest historia Namy, jaką nam proponujesz. Dzięki również, za rozdział na http://krol-lew-4.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńChapp
Notka prześwietna. Bardzo wciąga. Czekam na następne notki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper notka, mam nadzieję że szybko dodasz nową :D zapraszam do mnie :D http://krollew-dalsze-zycie.blog.pl/
OdpowiedzUsuń