- Kovu wyjdź!- Rozkazał stary małpi szaman mocno trzymał w reku swój magiczny kij.
Brązowy lew posłusznie opuścić jaskinię. Wiatr przyjemnie muskał jego spocony pysk. Bardzo się martwił o partnerkę. Po około dwóch godzinach z jaskini wyszedł szaman. Uśmiechnięty pozwolił wejść młodemu lwu do jaskini. Podbiegł do leżącej pomarańczowej lwicy, a w jej łapach leżały dwa lwiątka. Jedno było żółte jak Simba a drugie bordowe. Liwca uśmiechnęła się do partnera.
- To
saczyk i samiczka - Wyjaśniła - Ten żółty to chłopiec, a ta bordowa to dziewczynka- Polizała czule swoje kocięta po łebkach.
- Musimy wymyślić imiona.- Powiedział chicho brązowy.
- Nie śpieszcie się. Do ceremonii prezentacji macie jeszcze trzy dni. Pamiętajcie dobrze zastanówcie się nad imieniem nie skrzywdźcie lwiątek.- Pouczył ich Rafiki.
- Będziemy pamiętać o tym.- Powiedzieli oboje.
Rafiki został szczęśliwą parę samą.
*
Kiara przespała się na chwilkę. A wieczorem udali się na spacer przy pełni księżyca. Położyli się na mokrej od rosy trawie i wpatrywali w gwiazdy. Po krótkiej ciszy lew odezwał się pierwszy.
- Dla tego żółtego wymyśliłem imię - Odparł - Imię brzmi Chaka - Popatrzył ukradkiem na leżącą w trawie Kiarę.
- Pasuje! A dziewczynce nadamy imię Shani. Podoba się?- Zapytała.
- Chaka i Shani ładnie brzmi - I przytulił się do lwicy.
Gdzieś nieopodal Kiary i Kovu walczyli ze sobą lew i lwica, była brązowa a lew czarny z żółtą grzywą. Walczyli na śmierć i życie a nieopodal ich leżało małe lwiątko w wieku Chaki i Shani.
- Proszę zostaw moją córkę- łkała lwica przygnieciona ciężarem lwa.
Czarne oczy lwa wpatrywały się w jasnozielone ślepia lwicy, która próbowała rzucić siebie silnego lwa.
- O nie Shema twoje życie dobiega końca. Zdradziłaś mnie z Lwioziemcem!- Wrzasnął jej prosto w pysk.
- Ocal tylko ją!- Błagała.
- Phi i tak nie przeżyje nawet dnia, wiesz że w tej okolicy polują gepardy- Powiedział złowrogo.
Lwica nie odpowiedziała nic do jej jasnozielonych oczy napłynęły znowu łzy. Czarny zamachnął się i uderzył lwicę, a tej łeb bezwładnie opadł na ziemię. Samiec widząc, że dokonał zemsty odszedł od lwicy z uśmiechem na pysku. Małe lwiątko widząc, że matka nie podnosi się zaczęło głośno płakać.
Płacz dotarł do Kiary a ta zerwała się na równe łapy. Pobiegła w stronę gdzie słyszała skomlenie lwiątka. Kovu zasłonił jej jednak drogę.
- Zapach krwi- Zmarszczył brwi i odwrócił się do żony.- Tak ktoś może być oprócz lwiątka. Musimy być bardzo ostrożni.
Lwy bez szmeru podeszli do wysokiej trawy. Odsłonili ją i znaleźli małe kocię. Kiara przybliżyła się do lwiątka, a Kovu zauważył ślady innego lwa. Podszedł po śladach to co zobaczy o mało niewywołało u niego zawału serca. W jego głowie zaczęły wirować wspomnienia te z czasów kiedy mieszkał na Złej Ziemi i spotkał brązową ową lwicę. Zakołysał się gwałtownie i omało nie zemdlał. Serce kołotało mu szybko. Kiara widząc, że coś niedobrego dzieje się z jej mężem podbiegła do niego.
- Kovu co się dzieje? Znałeś może tą lwicę?- Zapytała.
Lew przez chwilę nic nie mówił. Odważył się opowiedzieć Kiarze pewną historię związaną z Shemą.
- Posłuchaj mnie uważnie- Jego głos drżał.
- To Shema... moja...moja...pierwsza miłość. Poznałem ją zaraz po naszym pierwszym spotkaniu gdy byliśmy jeszcze lwiątkami. Była jedyną lwiczką w stadzie, która mnie rozumiała i lubiła. Mogłem jej się ze wszystkiego wyżalić a ona nikomu nie zdradziła tajemnicy. Później nasza przyjaźń zamieniła się w miłość. Dopóki Zira nie wymyśliła swojego planu. Jakaś inna lwica ze stada doniosła jej że spotykam się z zielonooką Shemą. Wtedy kazała mi z nią zerwać inaczej Shema zginie. Odszedłem od niej. Pamiętam tylko, że miała mi coś ważnego do powiedzenia a ja jej nie wysłuchałem. Później spotkałem ciebie. Kiaro ja Ciebie nie zdradziłem.- Opowiedział tą historię jednym tchem.
Kiara nie wiedziała co ma odpowiedzieć mężowi. widziała, że Kovu bardzo przeżywa śmierć przyjaciółki. Wtuliła się tylko w jego grzywę i słodko zamruczała.
- Kovu- Oboje usłyszeli cichy szept głos należał do Shemy.
- Ty żyjesz!- Ucieszył się brązowy.
- Ta mała lwiczka co leży koło Twojej żony, to twoja córka.- Mówiła to kaszląc.- Proszę zaopiekujcie się nią. Nazywa się Nama.
- Zaopiekujemy się- Odpowiedzieli chórem. Wtedy jasno zielone oczy zrobiły się matowe, a łeb opadł na ziemię. Shema odeszła. Lwy oddały pokłon i odeszły na Lwią Skałę.
- Musisz wszystko wyjaśnić mojemu ojcu. Inaczej nie przyjmie Namy do stada. Wiem, że sprawia ci to ból, ale nie możesz decydować nie jesteś zaprzysiężony. - Powiedziała niepewnie.
- Rozumiem.- Odparł lew.
Wrócili na Lwią Skałę tam wszystko opowiedzieli Simbie, który zgodził się przyjąć lwiczkę. Za kilka dni miała odbyć się prezentacja.
- Proszę zostaw moją córkę- łkała lwica przygnieciona ciężarem lwa.
Czarne oczy lwa wpatrywały się w jasnozielone ślepia lwicy, która próbowała rzucić siebie silnego lwa.
- O nie Shema twoje życie dobiega końca. Zdradziłaś mnie z Lwioziemcem!- Wrzasnął jej prosto w pysk.
- Ocal tylko ją!- Błagała.
- Phi i tak nie przeżyje nawet dnia, wiesz że w tej okolicy polują gepardy- Powiedział złowrogo.
Lwica nie odpowiedziała nic do jej jasnozielonych oczy napłynęły znowu łzy. Czarny zamachnął się i uderzył lwicę, a tej łeb bezwładnie opadł na ziemię. Samiec widząc, że dokonał zemsty odszedł od lwicy z uśmiechem na pysku. Małe lwiątko widząc, że matka nie podnosi się zaczęło głośno płakać.
Płacz dotarł do Kiary a ta zerwała się na równe łapy. Pobiegła w stronę gdzie słyszała skomlenie lwiątka. Kovu zasłonił jej jednak drogę.
- Zapach krwi- Zmarszczył brwi i odwrócił się do żony.- Tak ktoś może być oprócz lwiątka. Musimy być bardzo ostrożni.
Lwy bez szmeru podeszli do wysokiej trawy. Odsłonili ją i znaleźli małe kocię. Kiara przybliżyła się do lwiątka, a Kovu zauważył ślady innego lwa. Podszedł po śladach to co zobaczy o mało niewywołało u niego zawału serca. W jego głowie zaczęły wirować wspomnienia te z czasów kiedy mieszkał na Złej Ziemi i spotkał brązową ową lwicę. Zakołysał się gwałtownie i omało nie zemdlał. Serce kołotało mu szybko. Kiara widząc, że coś niedobrego dzieje się z jej mężem podbiegła do niego.
- Kovu co się dzieje? Znałeś może tą lwicę?- Zapytała.
Lew przez chwilę nic nie mówił. Odważył się opowiedzieć Kiarze pewną historię związaną z Shemą.
- Posłuchaj mnie uważnie- Jego głos drżał.
- To Shema... moja...moja...pierwsza miłość. Poznałem ją zaraz po naszym pierwszym spotkaniu gdy byliśmy jeszcze lwiątkami. Była jedyną lwiczką w stadzie, która mnie rozumiała i lubiła. Mogłem jej się ze wszystkiego wyżalić a ona nikomu nie zdradziła tajemnicy. Później nasza przyjaźń zamieniła się w miłość. Dopóki Zira nie wymyśliła swojego planu. Jakaś inna lwica ze stada doniosła jej że spotykam się z zielonooką Shemą. Wtedy kazała mi z nią zerwać inaczej Shema zginie. Odszedłem od niej. Pamiętam tylko, że miała mi coś ważnego do powiedzenia a ja jej nie wysłuchałem. Później spotkałem ciebie. Kiaro ja Ciebie nie zdradziłem.- Opowiedział tą historię jednym tchem.
Kiara nie wiedziała co ma odpowiedzieć mężowi. widziała, że Kovu bardzo przeżywa śmierć przyjaciółki. Wtuliła się tylko w jego grzywę i słodko zamruczała.
- Kovu- Oboje usłyszeli cichy szept głos należał do Shemy.
- Ty żyjesz!- Ucieszył się brązowy.
- Ta mała lwiczka co leży koło Twojej żony, to twoja córka.- Mówiła to kaszląc.- Proszę zaopiekujcie się nią. Nazywa się Nama.
- Zaopiekujemy się- Odpowiedzieli chórem. Wtedy jasno zielone oczy zrobiły się matowe, a łeb opadł na ziemię. Shema odeszła. Lwy oddały pokłon i odeszły na Lwią Skałę.
- Musisz wszystko wyjaśnić mojemu ojcu. Inaczej nie przyjmie Namy do stada. Wiem, że sprawia ci to ból, ale nie możesz decydować nie jesteś zaprzysiężony. - Powiedziała niepewnie.
- Rozumiem.- Odparł lew.
Wrócili na Lwią Skałę tam wszystko opowiedzieli Simbie, który zgodził się przyjąć lwiczkę. Za kilka dni miała odbyć się prezentacja.
I jest pierwsza notka na moim nowym blogu. Mam nadzieję, że ktoś będzie go czytał. Postaram się dodawać posty przynajmniej raz w miesiącu. To życzę miłej lektury.
Świetny bloga!
OdpowiedzUsuńJa będę go czytać...
A co do notki to wyszła na prawdę super!!!
Świetny rozdział! Dobrze, że lwiątka Kovu i Kiary urodziły się całe i zdrowe:)
OdpowiedzUsuńŻal mi Shemy... Całe szczęście Nama żyje i nic jej się nie stało. Tak dla rozwiania wątpliwości: Nama to córka Kovu i Shemy, tak?
Pozdrawiam:)
Twoje zamówienie zostało wykonane - zapraszam na zyciemilele.blogspot.com do zakładki "Zamówienia":)
OdpowiedzUsuńSuper notka z resztą jak wszystkie inne, dzięki że wpadłaś na mojego bloga, mam prośbę czy mogłabyś polecić mnie innym, bo chyba jeszcze nikt nie wie o istnieniu tego bloga, możliwe że jeśli będzie więcej osób czytać i komentować mojego nowego bloga to będę robiła jakieś konkursy
OdpowiedzUsuńpojawiła się nowa notka na moim blogu, zapraszam
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog! Będę go czytać! Ten cały lew to głupek. Biedna Shema! A i jeszcze coś...Nama to córka Kovu i Shemy, tak? Dzięki za komentarz u mnie i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDamu
ŚWIETNY ROZDZIAŁ! Szkoda, że ten lew zabił z Shemę. :/
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalszy ciąg ;)
Powróciłam wcześniej :) Zapraszam do mnie.
PS: Mogę prosić cię o pomoc?
Na moim blogu nie mogę włączyć Projektanta szablonów,
wyskakuje mi błąd lub cała biała kartka. Jeśli wiesz, co jest przyczyną, proszę o pomoc...Nie mogę sobie dać rady. :/
Z góry dziękuję bardzo ^^
Ok, już sobie poradziłam, przepraszam.
UsuńŚwietny rozdział! Biedna Shema, ten lew był podły. Intryguje mnie jednak, kim on mógł być? Cieszę się, że Kiara nie była zła na Kovu. Tylko... szkoda, że Nama nie będzie księżniczką. Zapraszam do mnie, na blogu wreszcie pojawił się nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńHej! Świetny rozdział! Bardzo mi się podoba, od niedawna mam farta bo trafiam na same świetne blogi! Jeśli możesz wpadnij na mojego bloga http://krollew-dalsze-zycie.blog.pl/
OdpowiedzUsuńSuper notka, nie mogę doczekać się kolejnych przygód, super blog.Pozdzrawiam Luna i zapraszam do siebie http://zycie-ksiezniczki-luny.blog.pl/
OdpowiedzUsuńHej !
OdpowiedzUsuńFajna notka :D Zapraszam do mnie ,prowadze bloga z przyjaciółką .
http://krollew4lwiaskala.blogspot.com/
Mam nadzieję ,że zajrzysz :*