20 kwietnia 2015

Chapter 21 " Nadszedł czas wprowadzić w życie plan."

Po narodzinach Kiona minęło kilka miesięcy, lwiątko potrafiło już mówić i chodzić. Był oczkiem w głowie rodziców a w szczególności Simby. Starsi bracia Tanabi i Kopa opiekowali się swoim bratem i uczyli go różnych sztuczek związanych z walką. Lwiątko uczyło się bardzo szybko. Noa też uwielbiała zabawy ze swoim najmłodszym wujkiem świetnie się dogadywali wszędzie chodzili razem.

*

Dziś dla Noi był naprawdę ważny dzień. Mogła iść sama na dalszą wyprawę. Oczywiście jak to bywało w zwyczaju musiała mieć w zasięgu wzroku Lwią Skałę i nie zapuszczać się na Cmentarz Słoni.
- Mamo, mówiłaś mi to już chyba ze sto razy.- powiedziała Noa. - będę miała w zasięgu Lwią Skałę.- lwiczka uśmiechnęła się.
- Tak jasne. Wszyscy tak mówicie a potem musimy was szukać- zaśmiała się Kiara.
- Ale ja będę pierwszą lwiczką, która tam nie pójdzie.- powiedziała.
- Niech już zmyka- powiedział bordowy popychając lwiczkę - bo ci ucieknie dzień i nigdzie nie pójdziesz.- poganiał ją.
- Dzięki tato!- lwiczka szybko zbiegła z Lwiej Skały i zniknęła z oczu rodzicom.
- Jesteś pewny, że nie pójdzie na Cmentarz Słoni?- zapytała zdenerwowana Kiara.
- Oczywiście, że pójdzie. Każde małe lwiątko chce zobaczyć co tam jest. Ale się nic nie bój. Powiadomiłem już Mheetu i Tanabiego i śledzą naszą małą księżniczkę.- uśmiechnął się do żony.
- Jesteś wspaniały.- Krzyknęła szczęśliwa Kiara.- Kovu- lwica teraz posmutniała.- przepraszam, że ostatnio byłam okropna. Wybacz- lwica uśmiechnęła się blado do męża.
- Wybaczam.- szepnął lew i przytulił swoją partnerkę do siebie.
Przytulona królewska para wróciła do jaskini.

*

Noa była prze szczęśliwa, że wreszcie mogła udać się na dalszą wyprawę całkiem sama. Myślała o zabraniu Kiona, ale mógłby wszystko wypaplać jej rodzicom, więc postanowiła go nie zabierać ze sobą. Trochę jej było głupio, ale co tam jakoś mu się to wytłumaczy. Ruda skakała między kępkami zielonej trawy. Wiatr powiewał jej grzywką, na niebie pływały leniwie białe obłoczki. W oddali było słychać porykiwania innych lwów ze stada jej ojca. Mała nie była świadoma, że ktoś może ją śledzić. Była tak zajęta zwiedzaniem krainy, że nie wiadomo kiedy straciła z zasięgu wzroku Lwią Skałę i znalazła się na Cmentarzysku Słoni.
- Oho, super!- krzyknęła sama do siebie- miałaś się pilnować- zawarczała.- no trudno jeśli tutaj już jestem to nie zaszkodzi pozwiedzać tego miejsca.
Tak jak powiedziało uczyniła to. Zbiegła z dość stromego pagórka i już była na zakazanym miejscu. Było tutaj okropnie. Jeszcze straszniej niż z opowiadań jej dziadka. Wszędzie panował półmrok, a przecież na Lwiej Ziemi był słoneczny dzień. Co chwilę wybuchały gejzery i mała lwiczka uciekała z krzykiem chowając się za coś. Tym "coś" okazały się szczątki zwierząt mała obrzydziła się tym widokiem. Robiło jej się niedobrze. Chciała wrócić, ale nie wiedziała gdzie dokładnie znajduje się Lwia Kraina. Jednak szła dzielnie dalej przed siebie dopóki zauważyła kogoś w oddali. Podeszła bliżej. Było to lwiątko dokładnie w jej wieku. Kolor futerka miało czarne i czerwoną grzywkę. Lwiczka ucieszyła się i podbiegła do obcego. Jednak kiedy lwiczka chciała się przywitać lewek uciekł. Małej zrobiło się przykro. Chciała się tylko z kimś pobawić. Usiadła zmęczona na ziemi. Usłyszała głos była pewna, że to to lwiątko wróciło by znią się pobawić, jednak lwiątkiem okazały się trzy głodne hieny.
Obrazek mojego autorstwa. Edycja z klatki filmowej
- No, no no.- zaczęła jedna, która nie miała prawego oka.
- Któż to nas odwiedził?- zapytała druga- kim jesteś?
- Jestem Noa! Księżniczka Lwiej Ziemi!- powiedziała dumnie wypinając pierś.
- Świetnie panowie! Co powiedzie na pyszny obiadek z księżniczki?- powiedział samiec hieny.
- Obiad?- wystraszyła się lwiczka i pędem ruszyła przed siebie a za nią trzy hieny.
Lwiczka zaczęła się wspinać na górę z kości słoniowych. Była bardzo wystraszona i zmęczona biegiem. Coś ją zwaliło z łap, kiedy wstała i spojrzała za siebie. Zauważyła, że jakaś czarna lwica walczy z hienami, po krótkiej chwili głupie zwierzęta uciekły.
- Nie bój się mnie. Nie zrobię ci nic złego.- krzyknęła z dołu czarna lwica. I powoli zaczęła się wspinać ku wystraszonej lwiczce.- pewnie jesteś głodna?- zapytała. Księżniczka Lwiej Ziemi pokiwała łebkiem. - To chodź za mną.- powiedziała czarna.
Noa szła za czarną lwicą nie była pewna czy może jej zaufać, ale przed chwilą ją uratowała. A była bardzo głodna. Nowo poznana lwica zaprowadziła rudą do swojej groty. Weszła do środka. Noa została na zewnątrz.
- No chodź.- zapraszała ją lwica- nie mam zamiaru cię jeść- zaśmiała się.
Lwiczka weszła do środka jaskini. Na jej środku leżała dość pokaźna antylopa gnu świeżo co upolowana. Księżniczce zaburczało w brzuchu tak głośno, że czarna to usłyszała i zaprosiła ją do posiłku. Noa nie zastanawiała się długo. Podbiegła do martwego zwierzęcia i ugryzła kawałek mięsa. Było wyborne. Kiedy zajadała posiłek zauważyła kątem oka to samo czarne lwiątko co przed nią uciekało. Połknęła szybko kąsek i odezwała się do czarnego.
- Dlaczego uciekałeś?
Czarne lwiątko nie odezwało się do lwiczki tylko dalej zajadało się mięsem. Matka która słyszała zapytanie rudej popatrzyła złowrogo na syna i pacnęła go lekko w ucho.
- Nie słyszałeś pytania?- zagrzmiała ostro.
- Uciekłem, bo zobaczyłem hieny. Jestem Kifo.- powiedziało lwiątko z buzią pełną jedzenia.
- Ja jestem Noa księżniczka Lwiej Ziemi- powiedziała dumnie.
Lwiątka zjadły ostanie kąski pokarmu i wybiegły przed jaskinię.
- Jak tu trawiłaś?- zapytał Kifo okrążając nową koleżankę.
- Przez przypadek.- wzruszyła ramionami księżniczka - Berek! - klepnęła w ramię nowo poznane lwiątko i zaczęła się zabawa.
Do groty w, której siedziała czarna lwica właśnie wszedł dorosły dobrze zbudowany samiec. O czarnej sierści i takim samym kolorem oczu co sierść z piękną i gęstą czerwoną grzywą.
Podszedł do lwicy i czule otarł się pyskiem o jej policzek. Lwica zamruczała szczęśliwie wstała z ziemi i polizała lwa w policzek ten odwzajemnił gest. Przytulił ją do siebie i nie odrywając od niej wzroku zapytał.
- Z kim bawi się nasz syn?
- Nie uwierzysz!- krzyknęła czarna- ale to własnie jest nowe dziecko Kovu!
- No coś ty?!- zdziwił się czarny.- To znaczy, że nasz plan.
- Tak. dokładnie tak. Teraz nasze dzieciaki poznają się. Tak jak to sobie zaplanowałam. I jak się bardziej poznają to chyba domyślasz się co stanie się dalej?- zapytała męża.
- Aaaa chyba nie zapomniałaś?!- oburzył się czarny- wiesz kogo ma nam przyprowadzić?
- Kochany Tassaku jeśli myślałeś że zapomniałam to się pomyliłeś.- wtuliła mu się w grzywę.
- Kossa. Jesteś najmądrzejszą lwicą jaką znam.- powiedział Tassak.
Kossa odeszła od partnera i usiadła przed wejściem do jaskini. Widziała jak te małe lwiątka świetnie się ze sobą bawią. Nie myślała nigdy, że jej plan tak szybko wejdzie w życie.
- Kovu musisz teraz na siebie uważać- szepnęła do siebie czarna i podeszła do dwójki bawiących się lwiątek.
-Noa. Chyba już czas wracać. Twoi rodzice będą się martwić.- powiedziała łagodnym głosem lwica.
- Ma pani rację faktycznie niedługo się ściemni.-powiedziała ruda lwiczka.- a wie pani jak dojść do granicy
-Jasne, że wiem. Kifo pożegnaj się z Noą- rozkazała matka.
- Cześć. Odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś?- zapytał.
-Pewnie.- lwiczka pożegnała się z nowym kolegom i razem z Kossą wróciły na granicę Lwiej Ziemi.
- Noa. Mam do ciebie prośbę.- powiedziała półgłosem czarna.
- Tak?
- Jeśli masz jakieś rodzeństwo przyprowadź ich tutaj.
- A po co?
- Wiesz Kifo jest bardzo nieśmiały a na Cmentarzysku nie ma lwiątek.- wytłumaczyła.
- O jeśli oto chodzi to przyprowadzę.- pisnęła lwiczka.- widzę stąd Lwią Skałę może pani wracać do domu.- lwiczka odwróciła się w stronę Skały, ale szybko odwróciła się ku czarnej podbiegła do niej i mocno przytuliła się jej do łapy. Kossa była trochę zdziwiona i speszona zachowaniem lwiczki, ale nie odsuwała jej od siebie, niech ta mała myśli że jest dobrą lwicą.
- Dziękuję za ratunek. Do zobaczenia!- ruda odbiegła od czarnej była już bezpieczna na terytorium swojego królestwa. Kossa jakby nigdy nic wróciła do swojej groty na Cmentarzysku Słoni.

*

- No co ty nie powiesz!- zaśmiała się mała surykatka spoglądając na beżowego lwa. - on się zakochał?
- Nooooo i to jeszcze w kim!- wykrzyknął sobowtór Simby.
- Wcale nie!- zawarczał beżowy.
- Oh Mheetu daj spokój widać to po tobie.- powiedział żółty.- Vitani jest piękną lwicą.
- A gdzie jest Noa!!!!!!- beżowy lew opamiętał się, że zgubili lwiczkę.
- No to wam Kovu da popalić!- zaśmiał się Pumba- Timon dobrze, że to nie nas wysłał pilnować swojej pociechy.
- Masz rację przyjacielu.- Timon wskoczył Pumbie na grzbiet - to na razie!- przyjaciele szybko odbiegli od dwójki lwów.
- Świetnie! Zagadali nas a teraz zostawiają samych!- zawarczał Mheetu.
- Uspokój się zaraz ją znajdziemy- uspokajał go Tanabi. żółty usłyszał jakiś głos w oddali, odwrócił się i uśmiechnął do siebie- a nie mówiłem, że się znajdzie.- lew pokazał przyjacielowi nadbiegającą lwiczkę.
-Noa!- krzyknął beżowy i podbiegł do lwiczki.- gdzieś ty była?- zapytał.
- Nigdzie spałam za tamtym głazem- skłamała ruda.- wracajmy do domu.
- Nigdzie nie pójdziemy dopóki nam nie powiesz gdzie byłaś- powiedział ostro Tanabi.
- A gdzie chodzą małe lwiątka hę???- zapytała oburzona. - jestem księżniczką i mogę chodzić gdzie chcę!- krzyknęła i pobiegła w kierunku Lwiej Skały- Kto ostatni ten głupia hiena!- krzyknęła do dwójki lwów.
Tanabi i Mheetu roześmiani pobiegli za lwiczkę w kierunku Siedziby Królów.

~~~~~~~~~~~

Witam.  Jak widać po tym rozdziale mała Noa wybrała się na cmentarz słoni. W kolejnych rozdziałach Kossa będzie działać sprawniej. Ale co się wydarzy tego Wam nie zdradzę.

Zapraszam na nowe rozdziały o tu i tu

Pozdrawiam wszystkich czytających o komentujących. Do następnego rozdziału.

12 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Przeczuwałam, że Noa odwiedzi cmentarzysko... i tak się stało! Do tego Kossa, arghh. Martwię się. Ich plan... brrr. Do tego, przyprowadzenie pozostałych lwiątek? No nie! Ale, Noa która przytuliła się do łapy lwicy... dość uroczy moment, bez względu na to, kim była - Kossą ;) Może narodzi się w niej jakieś uczucie i współczucie, tym samym zrezygnuje ze swego niecnego planu?
    Czekam niecierpliwie na dalsze losy, warto!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział, haha Mheetu i Vitani, nieźle. Czekam na next. U mnie w końcu tez coś jest. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super notka, przyznam szczerze, że długo czekałam z niecierpliwością :D ,,Obiadek z księżniczki" - to mnie totalnie rozbroiło xD A ten obrazek robiłaś w GIMPie prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdziałek. Heh. Każde pokolenie lwów musi wybrać się na Cmentarz Słoni. To jak Noa przytuliła Kossę było sweet.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Cóż, każde małe lwiątko w swoim życiu chociaż raz musi zaliczyć Cmentarzysko ;) Może przez to, że Noa tak przytuliła się do łapy Kossy, lwica zmieni do niej nastawienie i może przestanie podążać za swoim planem? Moje serce z pewnością roztopiłby taki gest ze strony lwiczki :) Dobrze, że Noi nic się nie stało i hieny jej nie skrzywdziły.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Asiu :) Nominuję cię do LBA :) więcej szczegółów u mnie na : http://lwiaziemia-panowanie-pokole.blogspot.com/

    Co do notki Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna notka, i ta przeróbka klatki filmowej. Fajnie, że akcja dzieje się na Cmentarzysku Słoni, nie wiem czemu lubię to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! No tak, wizyta na Cmentarzysku Słoni to już tradycja w rodzinie królewskiej XD I jak zwykle eskorta (z pokolenia na pokolenie coraz liczniejsza i silniejsza) nie spełniła swojego zadania. Vitani i Mheetu razem? Czemu nie :D W końcu nie są rodziną.
    Plan Kossy jest naprawdę nikczemny i mądrze ułożony, ale sama lwica nie wydaje mi się być złą do szpiku kości - może się jeszcze zmienić i zrezygnować z planu.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh, jaki słodki ten rozdział ^.^ Nie mogę się doczekać kolejnych!
    _______________________
    Zapraszam do mnie: http://stories-in-the-fog.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Extra notatka, masz bardzo ciekawy blog napewno będę czytać
    Ps. Było by miło jakbys również zajżała na mój

    OdpowiedzUsuń