22 marca 2015

Chapter 20 " Nieoczekiwana Niespodzianka."

Kovu i Vitani w ostaniej chwili wpadli do jaskini. Lwiątka bowiem zostały zaatakowane przez lamparty. Król Lwiej Ziemi powalił ostatniego lamparta i krzyknął.
- Dlaczego to robicie?- Ryknął.
- Ta jaskinia należy do nas!- wrzasnął lampart przygnieciony ciężarem bordowego.- wynoście się z niej!
- Niby dlaczego?- zapytała Vitani szukając lwiątek, które pochowały się w jaskini.
- Nasze stado się powiększyło i nie mamy gdzie nocować, a ta jaskini jest w sam raz.- odparł drugi lampart. - Jesteś naszym królem, a dobre warunki mieszkaniowe powinny być dla ciebie priorytetem.
-Grorr!- zaryczał król- chyba wiem! Sam ustalałem niektóre zasady.- westchnął cicho i spojrzał na siostrę, która szukała syna. W takiej sytuacji Vitani będzie musiała oddać jaskinię lampartą.  Nie wiedział jeszcze o rozstaniu z Shego. Już miał ją zawołać gdy lwica odezwała się pierwsza.
- Bracie nigdzie nie mogę znaleźć Hugo, Nama jest cała i zdrowa, ale gdzie on...- nie dokończyła gdy usłyszała ciche nawoływanie z głębi jaskini. Szybko pobiegła do źródła dźwięku. Zobaczyła swojego syna, który leżał na ziemi i trzymał głowę w łapach. Płakał i cały się dygotał. Pomarańczowa podeszła do syna, położyła się obok niego i przygarnęła go łapą do siebie.W tedy lwiątko podniosło łeb, ale zasłaniało lewe oko łapką. Vitani szybko jednak je odsłoniła i zaryczała groźnie. Oliwkowe lwiątko miało paskudne zadrapania, rany wyglądały na bardzo głębokie. Wściekła matka podbiegła do stojącego obok jej brata lamparta i walnęła go w pysk.
- Jak śmiałeś zaatakować mojego syna!- Ryknęła, obudziła się w niej ta druga Vitani - Vitani ze Złej Ziemi. Miała chęć rzucić mu się do gardła i rozszarpać je, ale obecność lwiątek ją hamowała.
- Siostro nie warto brudzić sobie łap krwią tych drani. Od dziś będziecie mieszkać na Lwiej Skale, która jest bezpieczna, a Rafiki zajmie się małym.- Powiedział to Kovu ze stoickim spokojem, ominął lamparty. Wziął w pysk córkę, a Vitani na swoje plecy rannego syna i razem wrócili na Lwią Skałę.
Kilka godzin później.
Słońce już zaszło a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Bordowy lubił ten czas. Mijał kolejny dzień, a następny był wielką niewiadomą, którą wiedziały chyba tylko Wielcy Władcy z Przeszłości. Do lwa podeszła jego siostra. Zmęczona całym tym dniem, usiadła obok niego i uśmiechnęła się. Spojrzała na niego, był taki dumny i majestatyczny. Lekki wiatr powiewał jego czarną grzywą, a zielone oczy świeciły blaskiem jak gwiazdy porozrzucane na niebieskim nieboskłonie.
- Dziękuję.- szepnęła cicho lwica.
Lew spojrzał na siostrę i uśmiechnął się. Chciały aby jego rodzina była bezpieczna.

*

Dni na Lwiej Ziemi mijały spokojnym rytmem. Lwiątka stawały się coraz większe i mądrzejsze. Młodym samcom wyrastały na piersiach i łbach włosy, które będą potem piękną i gęstą grzywą, zaś młode lwice szkoliły się lekcjach polowania. W cieniu drzew leżała beżowa lwica. Nie była już młodą lwicą, wiele w życiu przeszła. Skrywała od kilku miesięcy pewną tajemnicę, którą zdradziła tylko jednej osobie. Drzemała sobie otworzyła swoje piękne turkusowe oczy, podniosła łeb i zauważyła swoją brązową wnuczkę.
- Hej babciu. Wszędzie cię szukam.- brązowa położyła się obok- ale dziś upał.- Wytarła łapą pot z czoła.
- Co cię do mnie sprowadza?- zapytała beżowa.
- Mam prośbę. Czy jak się trochę ochłodzi, po zachodzie słońca. Podszkolisz mnie w polowaniu? Przez te trzy miesiące jak mieszkałam u cioci Vitani trochę to zaniedbałam. A wiesz niedługo nasze pierwsze polowanie i chcę wypaść jak najlepiej ze wszystkich młodych lwic.- spojrzała swoim błagalnym wzrokiem ku beżowej lwicy.
- Skarbie. Bardzo bym chciała ci jakoś pomóc, ale nie najlepiej się dziś czuję. Wybacz.
- Ale babciu Nalu.- zaskomlała lwiczka.
- Na prawdę nie mogę wybacz.
- Ojjj, trudno. Poszukam kogoś innego - lwiczka zaczęła się zastanawiać kto to by mógł być.- Już wiem! Do zobaczenia!- Krzyknęła brązowa i pędem ruszyła przed siebie.
Ową beżową lwicą była Nala. Ociężale podniosła się z ziemi i wyruszyła na spotkanie z Rafikim. Miała do niego pewną sprawę. Lwica maszerowała wolnym krokiem. Kiedy dotarła pod baobab zawołała mędrca, który zszedł do niej.
- Witaj Nalo, jak się dziś czujemy?- zapytał pawian.
- Lepiej, dziękuję. Chciałam się zapytać kiedy to może nastąpić? Muszę być przygotowana.
- Dobrze zaraz cię zbadam.
Po kilku minutach lwica wiedziała już wszystko co ją nurtowało od dawna. Poprosiła Rafikie'go by nikomu o tym nie mówił.
- Chcę zrobić to sama.- Powiedziała po chwili.
- Wolałbym być przy tobie. Nie jesteś już młodą lwicą.- zmartwił się pawian.
- Jeżli nie dam rady dam znać.- Powiedziała i wróciła ma Lwią Skałę.

Trzy tygodnie póżniej
To właśnie dziś dla Nali był ważny dzień. Ukryła się jak najgłębiej w jaskini. Zrobiła sobie posłanie z liści i trawy ułożyła się wygodnie i oczekiwała na przyjście na świat jej czwartego lwiątka. Tak Nala była w ciąży ukrywała ten fakt do samego końca ciąży. Nie chciała martwić swojego męża tą informacją. Pamięta jaki był wobec niej nadopiekuńczy w poprzednich ciążach, więc wolała się zdać tylko na siebie i oczywiście pomoc Rafikiego. W grocie nikogo nie było. Zaczynała się bać czy sobie sama poradzi. Wiedział, że w jej wieku wszystko może się zdarzyć, obawiała się najgorszego a mianowicie, że poród okaże się zbyt ciężki i nie przeżyje go, albo jej lwiątko umrze. Starała się odgonić te wszystkie złe myśli. Poczuła kilka skurczy, poród miał za chwilkę się zacząć...
- Zazu. Dobrze, że jesteś.- Lwica wyglądała na bardzo zmęczoną porodem.- Poleć po madryla, tylko proszę nikogo innego nie powiadamiaj.
- A Simba?- zapytał majordomus.
- Leć szybko!- warknęła była królowa. Skurcze nabierały na sile i bała się bardzo.
Była szczęśliwa kiedy do groty przybiegł Rafiki. Szybko podał lwicy jakąś magiczną miksturę i za kilka chwil w jaskini rozlegał się płacz małego lwiątka.
Lwice, które wróciły właśnie z polowania zastanawiały się czyje lwiątko tak płacze. Szeptały między sobą coś po cichu. Widząc, że jakieś zamieszanie panuje w jaskini do środka wszedł Simba. Od kilku godzin szukał swojej żony i nigdzie jej nie znalazł. Zdziwił się kiedy z głębi jaskini wyszedł uśmiechnięty Rafiki i przyjacielsko objął przyjaciela.
- Gratuluję!- Krzyknął uradowany.
- Nic nie rozumiem, o co tu chodzi?- zapytał zaskoczony.
- Idź do Nali, a się przekonasz łihihihi- zaśmiał się i zaczął tańczyć na środku jaskini.
Simba zrobił tak jak kazał mu Rafiki wszedł wgłąb jaskini i zastał leżącą Nalę trzymającą w łapach jakieś małe obce lwiątko. Dawny król był bardzo zdziwiony. Kim owe lwiatko jest.
- Nala możesz mi to wszystko wyjaśnić? Czyje to lwiątko?
- Oh Simba, wiem popełniłam błąd powinnam cię wcześniej poinformować.- zaśmiała się widząc zakłopotanie męża.
- Dalej nic nie rozumiem.
W tym czasie do jaskini weszli Kiara i Kovu. Córka Nali widząc małe lwiątko w objęciach matki też była trochę zdziwiona. Szybko uświadomiła sobie dziwne zachowanie beżowej przez kilka ostatnich miesięcy. Wiedział już, że ma kolejne rodzeństwo. Szczęśliwa podbiegła do matki i spojrzała na małe kocię.
- Syn czy córka?- zapytała spoglądając na ojca, który dalej nie wiedział co tu się dzieje. Patrzył nerwowo na córkę i żonę.
- Syn.- zaśmiała się Nala.
- Nie wytrzymam!- ryknął.-czyje to młode?
- To twój syn Simba.- Powiedział Rafiki, który stanął obok Nali.
- Jak to...- dawny król zaczął się jąkać.- jak mój syn? Nala co on wygaduje?
- To prawda. Simba ja byłam w ciąży. To nasz synek.
- Nie prawda!- Lew dalej upierał się przy swoim.- Kiedy się pytałem dlaczego masz taki wielki brzuch mówiłaś, że ci się przytyło.- w tym momencie całe stado buchnęło śmiechem. Simba zamruczał niezadowolony. Był zły na Nalę, że go okłamała. Podszedł jednak do żony i spojrzał na małego. Złość szybko minęła, kiedy małe lwiątko odwróciło łebek i spojrzało na ojca.
- Jaki on słodki.- Powiedział szczęśliwy Simba. - Jak go nazwiemy?
-Myślałam nad imieniem Kiongozi*?- spojrzała na męża.
- A w skrócie Kion.- zaproponowała Kiara.
- Zgadzam się niech nazywa się Kion. Mój mały Kion.- Simba polizał czule Nalę po policzku.
Dawny władca wybiegł z jaskini i zaryczał najgłośniej jak tylko potrafił. By ta wspaniała wieść dotarła do najdalszych zakamarków na Lwiej Ziemi.

Tłumaczenie imion Suahili
*Kiongozi - przywódca

~~~~~
Ta dam! I pojawiłam się z kolejnym rozdziałem. Nagle pojawił się mały przypływ weny i postanowiłam coś dla Was napisać. Rozdział wyszedł nawet w miarę przyzwoity, ale mogłam go napisać lepiej. A jak Wy o nim myślicie? 

Miałam zamiar zawiesić bloga na jakiś czas, ale jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. 

Wreszcie przyszła do nas Wiosna, jak ja uwielbiam tą porę roku. Wszystko zaczyna kwitnąć i robi się zielono. Ma się więcej chęci do robienia czegoś jak świeci słońce, a co do słońca oglądaliście zaćmienie słońca? Było u Was widać napiszcie w komentarzu. Ja osobiście też obserwowałam. Kiedy słońce przybrało kształt rogalika zrobiło się trochę szaro i zimno. Też to zauważyliście?

Co do postaci Kiona w moim opowiadaniu to zastanawiałam się od dłuższego czasu czy mogę go tutaj umieścić. Postanowiłam ,że to zrobię. Zaznaczam jednak już na początku, że nowe lwiątko nie będzie się często pojawiać w moim opowiadaniu, jest to blog o dzieciach Kiary i Kovu prawda?

To chyba wszystko. Aha jak widac na blogu panuje mały bałagan, a to dlatego, że chcę wprowadzić nowy szablon może jakiś wiosenny. Jeszcze zobaczę co wykombinuję. A teraz na koniec, chcę jeszcze zaprosić na mojego nowego bloga <<KLIK>> nie jest to opowiadanie o Królu Lwie kliknijcie i się przekonajcie. Nie ma wprawdzie jeszcze rozdziału, ale pracuję nad nim i powinien ukazać się w miesiącu Kwietniu.

Trzymajcie się ciepło i do kolejnego rozdziału. Pa Pa :) :)


8 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział, bardzo przyjemnie się go czytało :) Cieszę się, że Nala dała radę, a Kion urodził się cały i zdrowy. Kurczę, nie mogę się doczekać The Lion Guard, ponieważ tak strasznie chcę już poznać prawdziwego Kiongozi :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała notka, w interesujący sposób ukazałaś tutaj narodziny Kiona i całą sytuację. I nowy wygląd bloga też jest śliczny tylko cieżko się czyta przez kolor czcionki.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W życiu nie domyśliłabym się, że lwiątka zostaną zaatakowane przez lamparty. Potrafisz zaskakiwać czytelników. Nala w ciąży - to też niespodzianka, ale całkiem zgodna z naturalnym cyklem życia lwów - lwice osiągają dojrzałość w wieku 3 lat, a dożywają nawet 15 lat - czyli przypadek Nali jest całkiem normalny. Zaćmienie Słońca widziałam - i wywarło ono na mnie duże wrażenie. Mimo że na niebie nie było ani jednej chmurki, to niebo stało się szare! Do tego, część moich koleżanek z klasy (w tym mnie również) nagle zaczęła boleć głowa, a gdy Słońce wróciło do normalności, to przestała. Dziwne... W ogóle piątek (czyli u nas w szkole Dzień Wagarowicza) był dziwacznym dniem. Uczniowie praktycznie bezkarnie zwiewali z lekcji (np. na motorach), a większości nauczycieli nie chciało się robić lekcji (też gapili się na zaćmienie XD) więc puszczali nas na plac zabaw (w I gimnazjum!).
    Tak w ogóle, rozdział wyszedł ci świetnie, mam do niego tylko jedno zastrzeżenie - lamparty nie żyją w stadach :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe.
    Szybko i przyjemnie się czytało. Do tego, dołączyłaś Kiona do opowieści, a ta postać bardzo mnie interesuje i ciekawi.
    Nas w szkole nie chcieli puścić na obejrzenie zaćmienia, nawet przez okno nie pozwolili patrzeć. Stwierdzili, że nie mamy odpowiedniego sprzętu. Mieliśmy okulary przeciwsłoneczne, ale to nie wystarczało, a niczego innego nikt nie miał. Zawiedzeni, usiedliśmy i zobaczyliśmy, że zrobiło się ciemno. Po jakimś czasie znów było normalnie, i przegapiliśmy przez brak zezwolenia nauczycieli - a sami nie mieli żadnego sprzętu, mimo tego obserwowali a nam nie kazali...Nie ukrywam, że trochę mnie to zirytowało. Rozumiem, że posiadaliśmy nieodpowiedni ''sprzęt'', no ale...
    Miłego tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uroczy rozdział ♥ A Simba niesamowicie mnie rozbawił tym tekstem o przytyciu, świetne po prostu. W każdej historyjce powinno być trochę humoru xD Dobrze, że go tu jakoś wplotłaś, Kion jest jedną z moich ulubionych postaci z ,,Króla Lwa". Nie wiem czemu, ale moimi ulubionymi postaciami są właśnie Kion i Vitani. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie było widać przez szkiełko ale księżyc był zielony ps kiedy następny post

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział. Super, że pojawił się Kion.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna notka :) , Fajnie że pojawił się Kion , najlepsza była reakcja Simby xD zapraszam do mnie na kolejny rozdział : http://lwiaziemia-panowanie-pokole.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń