Kovu i Kiara dowiedzieli się, że będą drugi raz rodzicami. Simba zwołał zebranie starszych.
Po deszczowej nocy za chmur wyłaniała się wielka czerwona kula nazywana Słońcem. Rzucała swoje ogniste pomarańczowe promienie na całą sawannę. Wszystkie zwierzęta małe i te duże budziły się ze snu i wychodziły na zewnątrz. Ptaki radośnie śpiewały i czyściły piórka siedząc na gałęziach drzew. W baobabie Rafikiego też trwały przygotowania do ważnego wydarzenia dzisiejszego dnia, miało bowiem odbyć się Zebranie Starszych na którym omawiane są bardzo ważne tematy. Takie zebranie miało miejsce ostatnio kiedy to Kovu przybył na Lwią Ziemię. Ostateczny wyrok jaki wtedy zapadł to było wygnanie. Jednak dziś dla tego lwa miało być inne przeznaczenie. Mędrzec podszedł do kory drzewa gdzie były namalowane wizerunki wszystkich Par Królewskich: Mohatu i Asali, Ahadie'go i Uru, Mufasy i Sarabi, Simby i Nali , i ostatniej pary Kovu i Kiary. Madryl uśmiechnął się na widok tych obrazków i na podobiznach pomarańczowej lwicy i brązowego lwa namalował symbole władzy królewskiej czyli korony...
*~~*
W Królewskiej Jaskini na Lwiej Skale od samego rana panował gwar i wrzawa. Wszyscy mieszkańcy chcieli udać się na zebranie do baobabu. Zaraz po zjedzeniu śniadania. Lwy i lwice zamieszkujące Lwią Jaskinię zeszły z Lwiej Skały. Na czele całej lwiej gromady szedł oczywiście Simba wraz żoną Nalą. Był pełny cichej nadziei, że Kovu przyjmie tron bez żadnych sprzeciwów. Skierował swoje piękne brązowe ślepia w niebo, zawsze tam szukał pociechy czy nadziei. Westchnął cicho i spojrzał na swoją partnerkę. Ona spojrzała na niego i uśmiechnęła się zniewalająco. Pomarańczowemu od razu poprawił się nastrój. Wyprostował się i kroczył raźnym krokiem na czele stada.
- Mamo, a my też możemy iść do baobabu?- Zapytała Nama.
- Lwiątka zostają przed domem Rafikie'go.- Powiedziała- Zajmie się wami któraś z lwic opiekunek.
- Szkoda.- Mruknęła Nama.
Stado maszerowało dalej co jakiś czas dołączali do nich inni lwi mieszkańcy sawanny i dżungli.
Słońce było coraz wyżej i robiło się bardzo gorąco. Kiedy lwy doszły wreszcie do baobabu musiały chwilkę odsapnąć. Po krótkim odpoczynku lwy wstały. Z korony drzewa rozległo się wołanie szamana, który witał zgromadzonych.
- Zapraszam was do środa.- Wtem z na wprost z kory drzewa ukazały się wielkie drzwi, które otwarły się. Kotowate zobaczyły, że w środku są schody porośnięte mchem. Pierwszy do środka wszedł oczywiście Simba, a za nim reszta stada. Lwiątka zostały pod baobabem.
- To nie fair!- Krzyknął naburmuszony Uchawi - Dlaczego musimy zostać na tym upale? - Złościł się.
- Nie słyszałeś. Tylko dorośli mają pozwolenie.- Upomniała go Shani.
- A ty zawsze taka mądra!- Zapiszczała Zawadi. - Przyszła królowa - Zamruczała pod nosem.
- Ej słyszałam to! - Zawarczała Nama.
- Spokój! - Lwiątka usłyszały donośny głos starej białej lwicy. - Mam się wami opiekować nazywam się Nyeupe*- Przedstawiła się. - Przyprowadziłam wam jeszcze dwa lwiątka, które zakradły się do baobabu.- Zza łap lwicy wyszły dwa lwiątka.
- Leo!- Zapiszczała uradowana Shani.
- Ja znam to lwiątko !- Krzyknęła Nama i podeszła do lewka.
Lewek był trochę ciemniejszy od Kiary, miał czarną grzywkę uczesaną na bok i niebieskie oczy. Na ciele miał wiele ran.
- To ty zaatakowałeś mojego brata!- Zawarczała.
- Dobrą masz pamięć maleńka.- Zadrwiło lwiątko. - Jestem Ukungu*
- A ja Nama. Twoja przyszła królowa.
- Phii! No co ty nie powiesz, paniusiu.- Zaśmiał się.
- Możesz wreszcie się zamknąć pajacu z dżungli!- Nama już prawie straciła cierpliwość do tego lwiątka.
- Nama nie zwracaj na niego uwagi.- Powiedziała chłodno Hekima.- To drań!
- Lwioziemcy są tacy dziwni phii. Nie będę się z wami zadawał.
- Lwiątka możecie wreszcie zaprzestać się kłócić? Ukungu przestań dokuczać innym.- Upomniała ich Nyeupe.
- Będę siedział pod tamtym drzewem i wara od niego!- Krzyknął i machnął ogonem przed nosem Namy.
Brązowa chciała go już uderzyć, ale opamiętała się. Strasznie była zdenerwowana. Jak on tak mógł jej pyskować powinien raczej oddawać jej hołd. Zielonooka z naburmuszoną miną położyła się na trawie położyła głowę między łapami i rozmyślała.
Stado maszerowało dalej co jakiś czas dołączali do nich inni lwi mieszkańcy sawanny i dżungli.
Słońce było coraz wyżej i robiło się bardzo gorąco. Kiedy lwy doszły wreszcie do baobabu musiały chwilkę odsapnąć. Po krótkim odpoczynku lwy wstały. Z korony drzewa rozległo się wołanie szamana, który witał zgromadzonych.
- Zapraszam was do środa.- Wtem z na wprost z kory drzewa ukazały się wielkie drzwi, które otwarły się. Kotowate zobaczyły, że w środku są schody porośnięte mchem. Pierwszy do środka wszedł oczywiście Simba, a za nim reszta stada. Lwiątka zostały pod baobabem.
- To nie fair!- Krzyknął naburmuszony Uchawi - Dlaczego musimy zostać na tym upale? - Złościł się.
- Nie słyszałeś. Tylko dorośli mają pozwolenie.- Upomniała go Shani.
- A ty zawsze taka mądra!- Zapiszczała Zawadi. - Przyszła królowa - Zamruczała pod nosem.
- Ej słyszałam to! - Zawarczała Nama.
- Spokój! - Lwiątka usłyszały donośny głos starej białej lwicy. - Mam się wami opiekować nazywam się Nyeupe*- Przedstawiła się. - Przyprowadziłam wam jeszcze dwa lwiątka, które zakradły się do baobabu.- Zza łap lwicy wyszły dwa lwiątka.
- Leo!- Zapiszczała uradowana Shani.
- Ja znam to lwiątko !- Krzyknęła Nama i podeszła do lewka.
Lewek był trochę ciemniejszy od Kiary, miał czarną grzywkę uczesaną na bok i niebieskie oczy. Na ciele miał wiele ran.
- To ty zaatakowałeś mojego brata!- Zawarczała.
- Dobrą masz pamięć maleńka.- Zadrwiło lwiątko. - Jestem Ukungu*
- A ja Nama. Twoja przyszła królowa.
- Phii! No co ty nie powiesz, paniusiu.- Zaśmiał się.
- Możesz wreszcie się zamknąć pajacu z dżungli!- Nama już prawie straciła cierpliwość do tego lwiątka.
- Nama nie zwracaj na niego uwagi.- Powiedziała chłodno Hekima.- To drań!
- Lwioziemcy są tacy dziwni phii. Nie będę się z wami zadawał.
- Lwiątka możecie wreszcie zaprzestać się kłócić? Ukungu przestań dokuczać innym.- Upomniała ich Nyeupe.
- Będę siedział pod tamtym drzewem i wara od niego!- Krzyknął i machnął ogonem przed nosem Namy.
Brązowa chciała go już uderzyć, ale opamiętała się. Strasznie była zdenerwowana. Jak on tak mógł jej pyskować powinien raczej oddawać jej hołd. Zielonooka z naburmuszoną miną położyła się na trawie położyła głowę między łapami i rozmyślała.
*~~*
Wszystkie lwy i lwice były zaprowadzone do "salonu" największego pomieszczenia w baobabie. Rafiki przywitał się jeszcze raz ze wszystkimi i oddał głos Simbie. Pomarańczowy usiadł na środku.
- Witam Was wszystkich na zebraniu starszych. Chciałem do środka zaprosić Kovu.- Wskazał łapą na brązowego.- Lew niechętnie wyszedł na środek. Wszystkie lwie ślepia były skierowane na niego.
- Ostatnio razem z Kovu gdy byliśmy na porannym obchodzie na granicy z Cmentarzyskiem Słoni zauważyliśmy dwóch obcych osobników. Oczywiście chodzi o lwa i lwicę. Nie wiem kim są i jakie mają zamiary, ale musimy ustalić pewne rzeczy. A mianowicie, teraz oddaję głos Kovu.
- Yyyy - Kovu nie umiał wydusić z siebie ani jednego słowa.- Musimy wiedzieć kim są. Może wy wiecie coś na ten temat?- Zapytał.
- Ja coś wiem na ich temat.- Odezwał się sobowtór Simby.
- Tanabi, witaj synu.- Przywitał go Simba
- Ojcze. Razem z Kopą ostatnio widzieliśmy ich przy samym wodopoju. Węszyli jakby czegoś szukali, albo kogoś.- Powiedział i skierował swój wzrok, na beżowego lwa takiego jak Nala z piękną gęstą grzywą w kolorze ojca - był to Kopa.
Kovu pierwszy raz ich widział. Nie miał pojęcia, że Kiara ma braci. Ale dlaczego oni nie są następcami tronu tylko on?
- Ojcze, ja słyszałem jak mówili między sobą. Lwica mówiła do lwa " Najpierw powiemy prawdę tej małej, a później ją zabijemy" - Dodał Kopa.
Stado zaczęło szmerać kim są te lwy i co robią na Lwiej Ziemi. Komu grozi niebezpieczeństwo?
- Od dziś, każdy z was jeśli zobaczy gdzieś tych osobników proszę mnie zawiadomić.- Rozkazał Simba. - Zakończyliśmy jedną część zebrania a teraz zapraszam na drugą. Rafiki?! - Pomarańczowy zawołał madryla.
Pawian przyniósł wielką skorupę żółwia i kilka mniejszych, w których miał jakieś tajemnicze mikstury. Skorupę położył na środku kręgu, który utworzyły lwy i lwice. Usiadł przy nim po turecku. Zamknął oczy, wziął do dłoni skorupę z żółtym proszkiem i wsypał do dużej skorupy po czym wypowiedział tajemnicze słowa.
- Hiyo ni nini leo. Wakati jua moja mfalme huko, na anasimama kwa wengine. Ni huonyesha leo wakati taji mwandamizi mdogo. Inaelezea Big kumuunga kila mchezo. Mfalme wa zamani kuabudu mpya, na utakwenda katika vivuli ...* - Wziął łupinę z kokosu w którym znajdowała się woda. Wlał ją d środka. Po chwili z owej skorupy wyłaniały się kłęby dymu. Unosiły się pomaleńku w górę Rafiki znowu przemówił. - Yanaweza kutokea mfalme zamani.*- Tuż obok niego zjawił się Simba.. Pawian uśmiechnął się do niego.
- Jak wiedzie moi mili. Od czasów Mohatu, każda era musi mieć swój początek i kres.- Znowu dosypał kolejnego proszku tym razem różowego. Wziął garść proszku tego samego co kreśli się znak królewski na czole przyszłego króla. Cały baobab wypełnił się słodkim zapachem. - Każdy kiedyś przemija.- Zamoczył palce w owej tajemniczej miksturze i nakreślił zygzakowaty znak na czole brązowookiego lwa. Machnął kilka razy swoim magicznym kijem nad skorupą żółwia. A z niej wydobywały się dziwne odgłosy afrykańskiej muzyki. Obłoki, które z niego wychodziły zmieniały kształt i w nich można było dostrzec wizerunki królów i królowych Lwiej Krainy, które otoczyły Simbę i Nalę, a następnie przeniosły się na Kiarę i Kovu. Brązowy był wystraszony wiedział, że Rafiki to szaman wielki i potężny, ale nie miał pojęcia, że potrafi robić takie czary. Co to wszystko miało znaczyć. Dlaczego malował ten dziwny znak na czole Simby? Ten dziwny zapach zaczynał go dusić. Rafiki znowu dosypał kolejnego proszku tym razem w kolorze zielonym, wlał wodę i pomieszał końcówką magicznego kija. Nalał owej mikstury do połówki z kokosa i podszedł do Kiary i Kovu.
- Karibu watawala wapya wa Pridelands*- Ogłosił radośnie.
- Rafiki co to ma znaczyć?- Szepnęła Kiara do ucha Rafikiemu.
Rafiki klasnął w dłonie i dym, który wypełniał drzewa rozpłynęło się. A na głowach Kairy i Kovu znalazły się drewniane pięknie okwiecone korony.
- Oto nowi władcy Lwiej Ziemi.- Oznajmił Rafiki.
- Co?!!!! Dlaczego JA!!!!!!!!!- Oburzył się Kovu.- Dlaczego ja mam nim być? Jest Kopa, Tanabi a ja?- Zwykły wyrzutek ze Złej Ziemi?- Krzyknął rozgorączkowany.
- Dobrze powiedział.- Mruknął cicho pod nosem Kivuli.
- Synu. Spokojnie.- Simba podszedł do lwa. - Wszyscy się zgodzili. A Kopa i Tanabi nigdy nie chcieli być władcami, więc wypadło na Kiarę i Ciebie.- Pomarańczowy objął go łapą.- Proszę zgódź się dla mnie, oj przepraszam dla nas wszystkich.- I spojrzał na stado.
- Zgódź się! Zostań królem!- Wołali mieszkańcy sawanny.
Lew miał mętlik w głowie miał zostać królem i jednocześnie drugi raz ojcem. Czy temu wszystkiemu podoła. Westchnął głęboko.
- Niech będzie raz się żyje. Zgadzam się, a ty Kiaro? Czy zostaniesz moją królową?- Zapytał.
- Oczywiście kochanie. A przy okazji gdy jesteśmy tutaj wszyscy chciałam oznajmić, a raczej chcieliśmy wam powiedzieć, że zostaniemy drugi raz rodzicami- Powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Wspaniała informacja córeczko. - Simba i Nala uścisnęli mocno córkę.- A teraz na cześć nowych władców zaryczmy głośno i wesoło.
- Roaaaarrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- Rozległo się w całym baobabie.
Tłumaczenie w notce.
*Nyeupe- Biały
*Ukungu- Mgła
*Hiyo ni nini leo. Wakati jua moja mfalme huko, na anasimama kwa wengine. Ni huonyesha leo wakati taji mwandamizi mdogo. Inaelezea Big kumuunga kila mchezo. Mfalme wa zamani kuabudu mpya, na utakwenda katika vivuli ... -
to własnie dziś. Kiedy słońce jednego króla zachodzi, a wstaje dla drugiego. To dziś kiedy starszy oddaje koronę młodszemu. Wielkie czary ogarnią każdą zwierzynę. Stary król pokłoni się nowemu i odsunie się w cień…
* Yanaweza kutokea mfalme zamani - niech wystąpi stary król.
*Karibu watawala wapya wa Pridelands - Witamy nowych władców Lwiej Ziemi.
________________
- Ja coś wiem na ich temat.- Odezwał się sobowtór Simby.
- Tanabi, witaj synu.- Przywitał go Simba
- Ojcze. Razem z Kopą ostatnio widzieliśmy ich przy samym wodopoju. Węszyli jakby czegoś szukali, albo kogoś.- Powiedział i skierował swój wzrok, na beżowego lwa takiego jak Nala z piękną gęstą grzywą w kolorze ojca - był to Kopa.
Kovu pierwszy raz ich widział. Nie miał pojęcia, że Kiara ma braci. Ale dlaczego oni nie są następcami tronu tylko on?
- Ojcze, ja słyszałem jak mówili między sobą. Lwica mówiła do lwa " Najpierw powiemy prawdę tej małej, a później ją zabijemy" - Dodał Kopa.
Stado zaczęło szmerać kim są te lwy i co robią na Lwiej Ziemi. Komu grozi niebezpieczeństwo?
- Od dziś, każdy z was jeśli zobaczy gdzieś tych osobników proszę mnie zawiadomić.- Rozkazał Simba. - Zakończyliśmy jedną część zebrania a teraz zapraszam na drugą. Rafiki?! - Pomarańczowy zawołał madryla.
Pawian przyniósł wielką skorupę żółwia i kilka mniejszych, w których miał jakieś tajemnicze mikstury. Skorupę położył na środku kręgu, który utworzyły lwy i lwice. Usiadł przy nim po turecku. Zamknął oczy, wziął do dłoni skorupę z żółtym proszkiem i wsypał do dużej skorupy po czym wypowiedział tajemnicze słowa.
- Hiyo ni nini leo. Wakati jua moja mfalme huko, na anasimama kwa wengine. Ni huonyesha leo wakati taji mwandamizi mdogo. Inaelezea Big kumuunga kila mchezo. Mfalme wa zamani kuabudu mpya, na utakwenda katika vivuli ...* - Wziął łupinę z kokosu w którym znajdowała się woda. Wlał ją d środka. Po chwili z owej skorupy wyłaniały się kłęby dymu. Unosiły się pomaleńku w górę Rafiki znowu przemówił. - Yanaweza kutokea mfalme zamani.*- Tuż obok niego zjawił się Simba.. Pawian uśmiechnął się do niego.
- Jak wiedzie moi mili. Od czasów Mohatu, każda era musi mieć swój początek i kres.- Znowu dosypał kolejnego proszku tym razem różowego. Wziął garść proszku tego samego co kreśli się znak królewski na czole przyszłego króla. Cały baobab wypełnił się słodkim zapachem. - Każdy kiedyś przemija.- Zamoczył palce w owej tajemniczej miksturze i nakreślił zygzakowaty znak na czole brązowookiego lwa. Machnął kilka razy swoim magicznym kijem nad skorupą żółwia. A z niej wydobywały się dziwne odgłosy afrykańskiej muzyki. Obłoki, które z niego wychodziły zmieniały kształt i w nich można było dostrzec wizerunki królów i królowych Lwiej Krainy, które otoczyły Simbę i Nalę, a następnie przeniosły się na Kiarę i Kovu. Brązowy był wystraszony wiedział, że Rafiki to szaman wielki i potężny, ale nie miał pojęcia, że potrafi robić takie czary. Co to wszystko miało znaczyć. Dlaczego malował ten dziwny znak na czole Simby? Ten dziwny zapach zaczynał go dusić. Rafiki znowu dosypał kolejnego proszku tym razem w kolorze zielonym, wlał wodę i pomieszał końcówką magicznego kija. Nalał owej mikstury do połówki z kokosa i podszedł do Kiary i Kovu.
- Karibu watawala wapya wa Pridelands*- Ogłosił radośnie.
- Rafiki co to ma znaczyć?- Szepnęła Kiara do ucha Rafikiemu.
Rafiki klasnął w dłonie i dym, który wypełniał drzewa rozpłynęło się. A na głowach Kairy i Kovu znalazły się drewniane pięknie okwiecone korony.
- Oto nowi władcy Lwiej Ziemi.- Oznajmił Rafiki.
- Co?!!!! Dlaczego JA!!!!!!!!!- Oburzył się Kovu.- Dlaczego ja mam nim być? Jest Kopa, Tanabi a ja?- Zwykły wyrzutek ze Złej Ziemi?- Krzyknął rozgorączkowany.
- Dobrze powiedział.- Mruknął cicho pod nosem Kivuli.
- Synu. Spokojnie.- Simba podszedł do lwa. - Wszyscy się zgodzili. A Kopa i Tanabi nigdy nie chcieli być władcami, więc wypadło na Kiarę i Ciebie.- Pomarańczowy objął go łapą.- Proszę zgódź się dla mnie, oj przepraszam dla nas wszystkich.- I spojrzał na stado.
- Zgódź się! Zostań królem!- Wołali mieszkańcy sawanny.
Lew miał mętlik w głowie miał zostać królem i jednocześnie drugi raz ojcem. Czy temu wszystkiemu podoła. Westchnął głęboko.
- Niech będzie raz się żyje. Zgadzam się, a ty Kiaro? Czy zostaniesz moją królową?- Zapytał.
- Oczywiście kochanie. A przy okazji gdy jesteśmy tutaj wszyscy chciałam oznajmić, a raczej chcieliśmy wam powiedzieć, że zostaniemy drugi raz rodzicami- Powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Wspaniała informacja córeczko. - Simba i Nala uścisnęli mocno córkę.- A teraz na cześć nowych władców zaryczmy głośno i wesoło.
- Roaaaarrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- Rozległo się w całym baobabie.
Tłumaczenie w notce.
*Nyeupe- Biały
*Ukungu- Mgła
*Hiyo ni nini leo. Wakati jua moja mfalme huko, na anasimama kwa wengine. Ni huonyesha leo wakati taji mwandamizi mdogo. Inaelezea Big kumuunga kila mchezo. Mfalme wa zamani kuabudu mpya, na utakwenda katika vivuli ... -
to własnie dziś. Kiedy słońce jednego króla zachodzi, a wstaje dla drugiego. To dziś kiedy starszy oddaje koronę młodszemu. Wielkie czary ogarnią każdą zwierzynę. Stary król pokłoni się nowemu i odsunie się w cień…
* Yanaweza kutokea mfalme zamani - niech wystąpi stary król.
*Karibu watawala wapya wa Pridelands - Witamy nowych władców Lwiej Ziemi.
________________
I jak podobał się rozdział??? Co słychać u Was ciekawego. Byliście już gdzieś na wakacjach?
Wspaniały rozdział, tak się cieszę ze szczęścia Kovu i Kiary, nie wiedziałam, ze uściślisz tutaj synów Simby.Niemog eise doczekać dalszej części.POzdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniałe. :) Świetnie, że Kovu został nowym władcą, na pewno poradzi sobie w owej roli jak i roli ojca. Oj, stado powinno uważać, niedługo zapewne Kosa wprowadzi swój plan...Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg, pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Jestem ciekawa, czy Kovu podoła byciu królem. Mam pytanie, czy zamierzasz również włączyć Kiona do opowiadania?
OdpowiedzUsuńPS Odnośnie obrazka, to wysłałam Tobie maila :)
Jeszcze nie myślałam nad Kionem, ale kto wie. Tak dla wyjaśnienia nie napisałam tego w poście. Ukungu nazywał się wcześniej Hugo, ale musiałam mu zmienić imię, gdyż syn Vitani tak ma na imię, a o tym zapomniałam. Ukungu to syn Kivuli'ego.
UsuńCudowny rozdział! Kovu i Kiara władcami :) Ciekawe, czy podołają jeszcze z drugim miotem lwiątek :) Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale zwyczajnie wyleciało mi z głowy...
OdpowiedzUsuń