28 lipca 2013

Chapter 4. " Zmartwienia Simby"

  W królewskiej jaskini na Lwiej Skale z boku na bok przewracał się żółty stary lew. Wszystkie kości go bolały, łapały skurcze mięśni. Otwarł nagle ślepia był cały zalany potem. Jego brązowa grzywa z siwymi pasmami opadała kaskadami na piękne brązowe oczy. Znowu śnił mu się ten sam koszmar: koszmar z dzieciństwa gdy jego stryj Skaza zabija podstępem jego ojca. Dyszał ciężko. Rozglądnął się po jaskini wszyscy jego poddani smacznie spali, a na dworze niebo robiło się granatowe i gwiazdy zanikały. Lew wstał i postanowił się przejść. Wyszedł z jaskini po jego pysku pomuskał go poranny orzeźwiający podmuch wiatru. Uwielbiał to czuł się wtedy taki młody. Pomalutku zeskakiwał z kamienia na kamień i już się znalazł u podnóża skały. Z tej perspektywy wyglądała olśniewająco a zarazem strasznie.
- Co za wspaniały widok.- Zamruczał i spojrzał w górę. - Tyle lat tutaj mieszkam, a jakoś nigdy nie zwróciłem uwagi na jej piękno.
- Z kim rozmawiasz?!- Usłyszał za sobą głos.
- Oh to ty Flyffy (czyt: Flafi)- Wystraszył się lew.
- Wystraszyłeś się swojej siostry?- Zapytała zabawnie.
- Wcale nie!- i wskoczył dla zabawy na żółtą lwicę.
- Simba złaź ze mnie!- Warknęła.
- Uwielbiałaś zawsze te nasze zabawy,- Spojrzał na siostrę.
- Teraz nie!- I popatrzyła na swój zaokrąglony brzuch.
- Na Wielkich Przodków! Jesteś w ciąży???- Zapytał Simba.
- Tak. Mogłeś mu zrobić krzywdę!- Krzyknęła.
- Wybacz, ale nie wiedziałem. Nie widzieliśmy się dość długo.- Powiedział zakłopotany Simba.
Lwica nie odpowiedziała nic bratu wspięła się na Lwią Skałę i zniknęła w jaskini.
Lew westchnął cicho i poszedł się przejść nad wodopój. Szedł wolno, przez myśl przeszło mu, że jest już stary. Władza królewska sprawia mu trudności, musi wreszcie podjąć decyzję żeby oddać tron Kovu i Kiarze. Miał jednak co do tego wątpliwości, przyszli władcy są jeszcze bardzo młodzi i mogą nie podołać zadaniom jakich ich czekają. Spojrzał w niebo tak bardzo teraz poczuł chęć spotkania się z ojcem. Porozmawiać z nim chociaż chwilkę. Przytulić się do jego miękkiego futra, łzy poleciały mu po policzkach. poczuł się jak małe lwiątko, które zgubiło się. Podniósł zapłakane ślepia. Zdziwił się tuż obok niego stał potężny lew, lew podobny do jego ojca.
Mufasy...

     Stał jak osłupiały. Jak to możliwe, że widzi ducha w dzień. Przetarł oczy by upewnić się, że to tylko złudzenie, ale lew tam dalej stał i patrzył się na niego ze smutnym wyrazem pyska. Simba nie wiedział czy ma podejść wreszcie odważył się i podszedł do zjawy. Duch uśmiechnął się blado, objął swojego syna wielką łapą. O dziwo Simba poczuł od niego ciepło. Nie chciał by ta chwila zaraz się skończyła. Chciał tak stać wtulony do sierści ojca. Brakowało mu tego gdy był lwątkiem.
- Simba.- Duch wypowiedział jego imię- Dlaczego się tak zamartwiasz
- Ojcze ja już nie daję rady. - Westchnął.
- Jeszcze wiele lat życia ci zostało, wiadomo już nigdy nie będziesz młody. Będzie teraz tylko gorzej- Rzekł duch.
- O czym ty mówisz?- Spytał wystraszony lew.
- O tym, że na Lwią Ziemię znowu nadciągają ciężkie czasy, tego kogo uważasz za swojego przyjaciela okaże się wrogiem!- Przestrzegł syna.
- To co ja mam robić ojcze?- Spytał po raz kolejny.
- Weź się w garść, masz tyle do zrobienia.
- A co z Kiarą i Kovu? Mam oddać im królestwo?
- Nie! Jeszcze za wcześnie na takie decyzje. Synu liczę na Ciebie.- Lew popatrzył swoimi brązowymi oczami na lwa. 
- Ja ja czuję, że moje dni są policzone.- Westchnął Simba.
- Tak ci się tylko wydaje. Przestań płakać, to nie wypada tak wspaniałemu królowi,. Żaden przyszły władca nie będzie tak dobry jak ty.- Powiedział duch.
Simba zdziwił się chciał coś powiedzieć, ale przemilczał to. Spuścił smętnie łeb.
- Opiekuj się swoją siostrą, ona cię teraz potrzebuje.- Powiedział po chwili duch.
- Dlaczego? Ona mi nie ufa. Ostatnio się zmieniła.
- Ja znam jej powód, ale sama musi ci wszystko wyjaśnić. Wszystko ci już powiedziałem. Weź się w garść i wracaj na Lwią Skałę. - Duch Mufasy powoli blakł.
- Ojcze nie zostawiaj mnie!- Krzyczał i biegł za duchem, niestety duch rozmazał się.
Simba poczuł tylko delikatny wiatr na pysku, który porywał jego łzy. Lew otrząsł się i ruszył na Lwią Skałę.


*
- Matko?! Jesteś tu?- Zawołała żółta lwica.
- Fluffy skarbie!- Stara beżowa lwica przytuliła córkę.- Dlaczego nas nie odwiedzałaś?
- Bo.... - Miała dokończyć zdanie gdy do jaskini wbiegł zdyszany Simba.
- Fluffy, rozmawiałem dzisiaj z naszym ojcem. Podobno masz nam coś ważnego do powiedzenia. - Powiedział zdyszany.
- Tak myślałam, że ci się ukaże. Ja rozmawiałam z nim zeszłej nocy.
- Córko. Co się dzieje?- Zapytała zatroskana Sarabi.
- Jestem w ciąży. - Powiedziała.
- To wspaniale. Wreszcie doczekałaś się potomstwa. - Uradowała się beżowa.
Żółta jednak nie cieszyła się z tego na jej pysku pojawił się grymaz bólu i rozpaczy. Rozpłakała się.
- Matko, bracie. - Płakała. - Byłam ostatnio bardzo słaba wszystko mnie bolało. Ogólnie mój stan był watalny. Postanowiłam iść do Rafikie'go , zbadał mnie. To co usłyszałam od niego przeraziło mnie. - Mówiła zapłakana.
- Co powiedział?- Zapytał delikatnie Simba.
- Jestem poważnie chora, a ciąża w moim stanie nie przyniesie poprawy zdowia. Mogę nie przeżyć porodu.- Teraz jej płacz zamienił się w głośny lament.
Simba i Sarafina nie wiedzieli co mają jej odpowiedzieć. Simba tylko przytulił siostrę do siebie.
- Matko. Mam do ciebie prośbę.
- Tak córeczko.- Próbowała nie płakać.
- Czy znasz jakąś lwicę, która mogła by się zaopiekować moim lwiątkiem na wypadek gdybym nie przeżyła?- Zapytała żółta.
- Fluffy!! Przeżyjesz!- Warknęła z rozpaczą beżowa.
- Nie mamo, Rafiki powiedział, że moje szanse są marne może jakieś 20 %, chcę żeby lwiątko miało godne życie.
 Lwica nie odezwała się do córki zniknęła głębiej w jaskini. Brązowooka popatrzyła na brata. Simba starał uniknąć się jej wzroku, ale nadaremnie.
- Bracie zajmiesz się tym?
- Obiecuję siostro. - Westchnął i rozpłakany przytulił siostrę do siebie.


Edycja By: Asia- Jammy


  




9 komentarzy:

  1. Oh nie, Fluffy! Biedna, oby przeżyła.
    Zastanawiam się nad wypowiedzianymi słowami Mufasy...Kto może zdradzić i okłamać Simbę? Jaki przyjaciel?
    Teraz to się porobiło...Będę zaglądać tu dzień w dzień, wypatrując 5 notki, nie mogę się doczekać co dalej się wydarzy.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział, biedna Fluffy, i jestem ciekawa kim jeste ten zdrajca, a zarazem przyjaciel.Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super post taki smutny ale ja takie uuwielbiam. Na początku nie skapnelam się że ten stary lew to Simba, fajnie go opisalas.biedna Fluffy a co jeśli umrze? Ciekawe kto będzie tym niby przyjacielem który zdradzi Simbe? Czekam w napięciu na kolejny rozdział. Zapraszam na blog: przyjdzieczasinamnie.blogspot.com i na mój nowy blog: ZycieDolphy.blogspot.com
    Pozdrawiam... O i jeszcze polecam tego bloga, jest bardzo ciekawa fabula taka inna :)
    kroldemonsiedemkrolestw.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże, bardzo smutny rozdział :( Wspaniale opisałaś spotkanie Simby i Mufasy. Mam nadzieję, że Fluffy przeżyje poród, a jeśli nie... to dobrze, że jej brat zaopiekuje się lwiątkiem.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To się porobiło, mam nadzieję że Fluffy przeżyje, kto może być tym zdrajcą-przyjacielem? Chyba nie Kovu? Nie, Kovu odpada co nie? Teraz to się pogubiłam... zapraszam do mnie http://krollew-dalsze-zycie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. hej na moim blogu http://trzej-bracia-jeden-tron.blogspot.com/ pojawiły się nowe wpisy oraz pytanko.Zapraszam do wejścia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje, że Fluffy przeżyje poród i kto może okazać się wrogiem, chyba nie Kovu.
    Rozdział wspaniały i czekam z niecierpliwością na kolejną.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowe opowiadanie już dziś http://krol-lew-4.blog.onet.pl/2013/08/04/s2-rozdzial-29-stado-nayota/ polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie nowy rozdział zapraszam http://trzej-bracia-jeden-tron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń